Tak wiem, jetem okropna. Przepraszam i tym rozdziałem błagam o wybaczenie. Mam nadzieję, że się spodoba :)
&&&
Późnym
wieczorem Draco wysłał list do rodziców mówiący o całej sytuacji, która wyszła
na jaw w ostatnim czasie. Niedługo po podaniu zwiniętego kawałka pergaminu i
wypuszczeniu czarnego puchacza, otrzymał odpowiedź.
Kochany Draco!
Cieszymy się z ojcem, że
znalazłeś chwilę czasu, by do nas napisać. Nawet nie wiesz jak bardzo za Tobą
tęsknimy! I swoją drogą, Synku, mógłbyś mu wreszcie wybaczyć. Dobrze wiesz, że
był pod wpływem Imperiusa przez te
wszystkie lata!
W każdym razie, jesteśmy
szczęśliwi, że Lenka nareszcie się odnalazła i nie mogę sobie wybaczyć, że
pozwoliłam na to wszystko co ją spotkało ze strony Śmierciorzerców. Najbardziej
żałuję, że nie mogłam jej pomóc, gdy byliśmy w Malfoy Manor… Całe szczęście, że
z ojcem pozbyliśmy się tego domu zaraz po wojnie. Nie możemy uwierzyć, że przez
tyle lat była tak blisko, a my nic nie zauważyliśmy! Zapraszamy was na obiad w
sobotę o 14, mam nadzieję, że przyjdziecie spróbować posiłku robionego własną
różdżką! Będą wszyscy, a przynajmniej mam taką nadzieję! Harry, Neville,
Blaise, Pansy, Bianka, Alex, Amanda i Raphael, nawet Luna, Padma i Ginny
powiedziały, że się postarają, gdy usłyszałam, że przyjaźnią się z Pansy od
razu wysłałam do nich sowę z zaproszeniem! Bardzo cię proszę, przekonaj Lenę,
czy też Hermionę, nie mam pojęcia którego imienia używa, żeby się pojawiła,
koniecznie z Hope! Pragnę, żeby poznała nas od tej prawdziwej strony na nowo.
Pamiętaj, widzimy się w sobotę o
14 w naszym domu pod Londynem!
Pozdrawiamy,
Mama i Tata
Kiedy
skończył czytać list mimowolnie na jego usta wpłynął szczery uśmiech
spowodowany nieskładnością i
gdzieniegdzie rozmazanym atramentem na pergaminie. Był pewny, że jego matka
pisała list pośpiesznie i nie zdziwiłby się, gdyby pominęła kilka osób, jakie
będą obecne na obiedzie. Nie zaskoczyło go, że Narcyza kolejny raz namawiała Draco
do wybaczenia Lucjuszowi. Rozumiał, że od tego ataku, kiedy zniknęła Lena,
ojciec żył pod wpływem zaklęcia, ale zawsze wtedy wspominał te okropne chwile.
Kiedy widział bitą matkę, kiedy ojciec bił i jego, torturował dla pokazania, że
jest panem w tym domu, za każde słowa sprzeciwu jego ciało doznawało
niewyobrażalnego bólu, a za słowa sprzeciwu mamy, umysł młodego Malfoy’a
przeżywał katusze. Doskonale pamiętał jak ojciec zareagował w wakacje po pierwszej
klasie na informację, że nie wyzywał nikogo od szlam. Nienawidził siebie za to
jedno słowo, dwie sylaby, pięć liter, skierowane w stronę kasztanowowłosej
Gryfonki, za każdym razem kiedy obrażał ją lub kogokolwiek innego nie spal pół
nocy przeżywając katusze i natłok myśli, które sprowadzały się do jednego
sformowania, że jest złym człowiekiem,
że jest jak ojciec. Czasami nawet
czuł się kontrolowany i nie wiedział, że to było możliwe, ale osoba działająca
pod wpływem Imperiusa kontrolowała
jego myśli i zachowanie. Kiedy dowiedział się prawdy, część jego umysłu
odetchnęła z ulgą, ale pozostała część wciąż żyła w strachu, że ten Lucjusz odżyje i kolejny raz
sprowadzi na rodzinę tylko ból i cierpienie.
Nawet
nie zorientował się, że siedzi pod ścianą w małym salonie na górze apartamentu,
a z jego oczu płyną łzy. Nie chciał wspominać przeszłości, przez którą
przeżywał katusze i stracił szacunek tylu ludzi. Przez te przemyślenia otwarły
się mosiężne drzwi skryte w najdalszym zakątku jego umysłu, za którymi znajdowały
się te wszystkie momenty, kiedy był bezsilny mimo, że mógłby zrobić tak wiele.
Chwycił się za głowę rozpaczliwie próbując odgonić od siebie natłok myśli,
przed którymi uciekał przez tyle lat. Właśnie w takim stanie znalazła go
Hermiona. W całkowitym rozbiciu, żeglującego po skrajnych uczuciach.
Przypatrywała mu się intensywnie, ale przestraszyła się, gdy zaczął się histerycznie
śmiać. Potrząsając go za ramię i wykrzykując jego imię starała się wyrwać go z
tego dziwnego transu. Kiedy wreszcie na nią spojrzał, w jego oczach ujrzała
błaganie o pomoc. W tamtym momencie nie wiedziała czy zamieszkali razem ze
względu na jej stopniowo zanikające już ataki, czy też ze względu na Ślizgona,
który w każdej chwili mógłby znaleźć się takiej sytuacji, tylko że bez
możliwości pomocy. Nie wiedząc co powinna zrobić przytuliła go mocno, a on
wtulił się w nią jak sześciolatek w matkę zaraz po przebudzeniu się z koszmaru.
Starając się nie zwracać uwagi na ciepłe krople wsiąkające w jej koszulkę,
gładziła go po plecach szepcząc słowa na uspokojenie, które częściowo koiły
jego zbolałą duszę.
-Przepraszam, Hermiono… Tak bardzo cię przepraszam…-
gorączkowo szeptał do ucha dziewczyny otulając je ciepłym oddechem.
W czasie, gdy Ślizgon uspokajał swój oddech i myśli, ze
swojego pokoju cichutko wyszła Hope, a kiedy znalazła mamę i ujrzała w jakim
stanie jest jej nowy wujek popędziła do nich potykając się o swoje krótkie
nóżki. Miona zauważyła jej Aniołka dopiero, gdy dziewczynka pogładziła swoją
delikatną dłonią policzek arystokraty i otarła resztki łez.
-Przeszłość zawsze będzie z nami, musisz pozwolić sobie
pomóc, wujku Smoczusiu- Angel uśmiechnęła się delikatnie i przekrzywiła głowę
delikatnie w bok, a z jej całego ciała bila niewyobrażalna siła i mądrość.
Malfoy nie miał pojęcia skąd ta mała istotka wiedziała czym
się zadręczał, ale przez jej dotyk poczuł niewyobrażalna ulgę. Słyszał kiedyś o
tym, że dzieci i zwierzęta mają o jeden zmysł więcej. W tamtym momencie poczuł,
że nie bez powodu mała Hope jest nazywana Aniołkiem, bo stała się dla niego
Aniołem Stróżem. Trzylatka spojrzała na niego i przytuliła się mocno.
-Hope, coś się stało? Dlaczego wstałaś?- zapytała Miona
kiedy wszyscy usiedli popijając herbatę lub, w przypadku byłej Gryfonki, kakao.
-Nie wiem. Przebudziłam się i wyszłam cię poszukać, żebyś mi
coś poczytała.
-Wypij herbatę i spróbuj sama zasnąć, przyjdę do ciebie
później- podeszła do córki i pocałowała ją w czoło.
-Opowiesz mi, co się stało?- zapytała z przejęciem, kiedy
Hope opuściła pomieszczenie.
-Moja mama przysłała mi list, zaprasza naszą trójkę na obiad
w sobotę. Podobno mają być wszyscy- odpowiedział cicho.
-Draco… Dobrze wiesz o co mi chodzi- popatrzyła na niego
wyczekująco, na co on westchnął.
-No… dobrze. Tylko proszę cię, nie przerywaj mi- spojrzał na
nią niepewnie i wciągnął szybko powietrze, żeby po chwili wolno je wypuścić.-
Słyszałaś o tym, że mój ojciec został uniewinniony? Odkryto, że przez prawie
piętnaście lat żył pod wpływem Imperiusa.
Przez te wszystkie lata był kontrolowany, prawdopodobnie przez samego
Voldemorta. Zdarzało się, że kontrolował i mnie. Z początku była to kontrola
psychiczna, kazał mi patrzeć na cierpienie matki, później doszło do fizycznej,
kiedy on sam mnie bił i torturował, a z czasem zmieniło się to w kontrolę bezpośrednią,
czyli przestał się bawić i władał moim umysłem oraz zachowaniami. Mimo, że wiem
kto był za to bezpośrednio odpowiedzialny, w głębi duszy ciągle żyję w strachu,
że pewnego dnia ten terror powróci. Z jednej strony chcę mu wybaczyć, kiedy
widzę jak bardzo mamie na tym zależy, czuję się jakbym sprawiał jej ból przez
sam fakt, że nie potrafię zapomnieć, ale z drugiej strony podświadomie chowam
do niego urazę, wiem, że jest odpowiedzialny za te wszystkie rzeczy, które
sprawiły, że jestem złym człowiekiem…
-Darco, Syriusz powiedział kiedyś Harry’emu, że nie jest
złym człowiekiem, jest dobrym człowiekiem, któremu przytrafiło się wiele złych
rzeczy. To zdanie było skierowane do Potter’a, ale najwyraźniej jesteś do niego
podobny pod względem złych przeżyć. I błagam cię, nie zadręczaj się, a złe
wspomnienia zastąp nowymi, dobrymi. Masz przyjaciół, Diabełka, Wybrańca,
Neville’a, Pans, mnie, Hope. Nie musisz się już niczego bać, jesteśmy z tobą i
zawsze będziemy.
-Jesteś pierwszą osobą, której o tym powiedziałem…
-Nie martw się, uważam że kiedy będziesz na tyle silny, żeby
zdradzić im co czujesz to zrobisz to. Takich rzeczy nie powinno się dowiadywać
przez osoby trzecie. Skoro ty mi coś wyznałeś, to teraz moja kolej.
-Nie! Nie musisz tego robić! Ja… nie wymagam tego od ciebie…
-Wiem, Draco. Ale chcę to zrobić. Ty pokazałeś, że mi ufasz,
ja chcę to samo pokazać tobie- uśmiechnęła się delikatnie.- Przy porodzie Hope były
problemy… Przez to wszystko kilka dni po wyjściu ze szpitala dowiedziałam się,
że sztylet, którym torturowała mnie Belatrix miał w sobie truciznę. Ona powinna
powodować u mnie bezpłodność. Lekarze nie wiedzieli jakim cudem udało mi się
zajść w ciążę. Ja w głębi duszy czułam, że została mi ona zesłana, właśnie
wtedy zaczęłam nazywać ją moim Aniołkiem, bo była moją szansą na odwrócenie
losu, który dotychczas tylko mnie ranił. Po porodzie dowiedziałam się, że na
powrót stałam się bezpłodna. Hope jest i będzie moim jedynym dzieckiem- po
policzku Miony spłynęła pojedyncza łza- dlatego tak bardzo ją kocham. Nie
sądziłam, że będę gotowa powiedzieć to komukolwiek, ale czuję, że tobie mogę
zaufać, zwłaszcza, że Hope tak szybko się do ciebie przywiązała… Jeszcze z
nikim nie znalazła wspólnego języka tak szybko. Łączy was wyjątkowa więź…
Sytuacja
sprzed kilkudziesięciu minut odwróciła się i teraz to Draco pocieszał Hermionę,
która zrozpaczona chlipała mu cichutko w ramię. Świadomość, że nie będzie miała
dziecka poczętego z miłości dobijała
ją, ale bardziej bała się, że nie ofiaruje Hope odpowiednio dużo uczucia ze
względu na sytuację w jakiej została poczęta, a także ze względu na ojca
dziewczynki, o którym przypominała sobie gdy tylko spojrzała na piękne rude
loki córeczki. Przez tyle lat krzywdził ją nawet bardziej niż Malfoy, bo sam
fakt, że był jej przyjacielem i sprawiał jej ból potęgował jej cierpienie.
Dwójka
współlokatorów usnęła wtulona w siebie, oboje ze śladami łez na policzkach i z
okropnymi przeżyciami w sercach. Dla osoby, która nie wiedziała co spotkało
każde z nich, wyglądali jak siedem nieszczęść. Zewnętrznie byli zupełnie inni,
ale ich serca biły jednym rytmem, tylko musieli jeszcze to odkryć. Późno w nocy
mała ruda istotka przykryła ich kocem i z uśmiechem na ustach zniknęła za
drzwiami swojego pokoju.
&&&
Przez
większość życia towarzyszyło jej uczucie pustki, zawsze czegoś jej brakowało.
Pamiętała o Lenie, ale strach o jej życie siostry sprawiał, że zamykała się w
sobie. Wiedziała, że ma obok siebie Alex, a nieco później znalazła nowych
przyjaciół, lecz mimo to brak bliźniaczki i informacji o niej sprawiały, że
ciężar na sercu z każdego dnia się powiększał. Kiedy wreszcie ją zobaczyła,
była w szoku, ale odczuła ulgę dopiero, gdy uświadomiła sobie, że to nie jedno
z jej wyśnionych marzeń, ale rzeczywistość.
Kiedy razem z rodzicami i Alex
znaleźli się we Francji wprowadzili się do dużego domu jednorodzinnego, który
był równie przytulny co zwyczajny. Niedługo potem dziewczynki zaprzyjaźniły się
z mugolami z sąsiedztwa, a także z niektórymi czarodziejskimi dziećmi. Wraz z pierwszą
wycieczką do Beauxbatons Bianka poznała Simona Reul’a- mugolaka o czarnych jak
słoma włosach i wiecznie uśmiechniętej twarzy. Rok później do Akademii zawitała
Alex, która zapoznała się z bratem Simona- Nikolasem. Bracia różnili się kolorem
oczu i strukturą czarnych włosów, Simon miał piękne piwne oczy i proste, zwykle
w nieładzie włosy, a włosy Nikolas’a o czarnych oczach były kręcone, przez co
układały się w urocze loczki. Obaj byli wysocy i szczupli, a przyjaciółki
wyglądały przy nich jak dwa małe skrzaty. Dwaj czarodzieje od razu załapali
wspólny język z dziewczynami, dzięki czemu cała czwórka zaprzyjaźniła się, a
Reul’owie w jakiś sposób zastąpili arystokratkom braci.
Bianka nie mogła się
doczekać soboty, ponieważ na obiedzie u Narcyzy mieli się pojawić również jej
francuscy przyjaciele. Przyjechali oni po części w odwiedziny, ale w większości
służbowo. Wysłali ich do Departamentu Tajemnic, gdzie mieli dostarczyć ważne wspomnienia,
a także zapoznać się z jego funkcjonowaniem w Wielkiej Brytanii. Przyjaciółki
były podekscytowane, że bracia poznają ich rodziny i znajomych. Marzyły o tym,
by najważniejsze dla nich osoby się dogadały.
&&&
Piątek
okazał się dla dwójki współlokatorów dniem niespodzianek. Pierwszą był fakt, że
obudzili się razem na podłodze przykryci kocem. Drugą był fakt, że byli
spóźnieni do pracy. A to był dopiero początek…
Kiedy
uporali się z obudzeniem, przygotowaniem do wyjścia i odwiezieniem Hope do
Pansy, szybko teleportowali się do Ministerstwa, gdzie zaatakowała ich
następczyni Rity Skeeter, kolejna wścibska dziennikarka plotkarskiego magazynu Miracle. Zadawała pytania z prędkością
światła i sama na nie odpowiadała, tak, że samopiszące pióro nie nadążało.
Hermiona nie odzywała się, tak samo Draco, a odchodząc wskazała różdżką na
prawie zapełnioną rolkę pergaminu, a chwilę potem był już tylko kupką popiołu i
straconego czasu. Po tym incydencie udali się wprost do Departamentu Tajemnic,
lecz przed drzwiami prowadzącymi do niego ujrzeli dwójkę młodych czarodziei,
którzy na pewno nie pracowali w Ministerstwie.
-Dzień dobry! Mogę w czymś pomóc?- zapytała uprzejmie Miona.
-Dzień dobry. Właściwie to tak. Byliśmy umówieni z
dyrektorami tego Departamentu na godzinę 10.30. Niestety, nie możemy się dostać
do środka.
-Nie dziwię się panom, na drzwi zostały rzucone potężne
zaklęcia zakazujące wstępu. Rozumieją panowie, środki bezpieczeństwa.
Przepraszamy za spóźnienie, ale już jesteśmy. Zapraszamy- wytłumaczył Malfoy i
nacisnął klamkę, a potężne drzwi ustąpiły.- Draco Malfoy, jeden z dyrektorów
Departamentu Tajemnic, a to jest…
-Hermiona Zabini, proszę, zwracajmy się do siebie po
imieniu- powiedziała otwierając kolejne drzwi, które prowadziły do hallu gabinetów.
W korytarzu przy biurkach siedziały dwie sekretarki, które
rozmawiały przez telefony, ale przywitały się gestami z szefostwem. Była
Gryfonka poprosiła je o przygotowanie czterech kaw i zaprosiła gości do swojego
gabinetu. Draco już odsunął dzielące dwa pomieszczenia drzwi, więc także
znalazł się w pomieszczeniu.
-Nazywam się Simon Reul, a to mój brat Nikolas. Przysyła nas
francuskie Ministerstwo Magii. Mamy zapoznać się z pracą tutejszego
Departamentu Tajemnic, jedynego na świecie zresztą.
-Oraz przyjechaliśmy przekazać wam to, od samej pani Miniter-
młodszy z braci położył na stole paczkę z pieczęcią Ministerstw Francji.
-Tak więc, co chcecie wiedzieć o naszej pracy?- zapytał
Malfoy rozsiadając się w fotelu.
-Nowa część Departamentu, jak to działa?- Nikolas przysiadł
się do arystokraty, a za nim Simon i Hermiona.
-No cóż… My sami do końca nie wiemy, ale jest to coś na zasadzie
odnajdywania przeszłości. Zbieramy wspomnienia z całego świata i wlewamy je do
Myślosiewni, która w jakiś pokręcony sposób sprawia, że jeżeli splamisz ją
kroplą krwi, odnajdzie wspomnienie o tobie lub o członkach twojej rodziny i
ukaże ci je.
-Naszym zadaniem jest zbierać wspomnienia i umieszczać je w
Myślosiewni, a także pilnować, by nikt niepowołany nie dostał się do nich. To
jest teraz nasze główne zadanie.
-Rozejrzymy się tu przez kilka dni, pooglądamy waszą pracę,
zgoda?
-Jasne, nie ma sprawy. Chcecie coś jeszcze wiedzieć?
-Mam pytanie, nie do raportu, tylko do was. Co jest
najgorsze w tej pracy?
-Zdecydowanie wspomnienia od zmarłych. Możesz nie wierzyć,
ale czarodziejski mózg zachowuje wspomnienia na 10 dni po stwierdzeniu zgonu.
Odkryli to niedawno magomedycy, przez co łatwo można teraz odkryć kim był
morderca. Ale sposób na wyciąganie tych informacji- ohyda!- wzdrygnęła się z
obrzydzeniem kobieta.
-Już nie bądź taka delikatna, po prostu musimy rzucać
zaklęcia na trupa, tyle w temacie.
-Jesteś okropny, jak może cię to nie ruszać! Naruszamy
czyjąś prywatność grzebiąc po jego głowie!
-Prywatność im się już do niczego nie przyda- stwierdził z
uśmiechem na ustach Draco.
-Jesteś nieczuły. Nie wmówisz mi, że cię to nie rusza…
-Dobra, przestańcie, bo zaraz dojdzie do rękoczynów-
przerwał Simon próbując rozładować atmosferę.
-Jak wy ze sobą wytrzymujecie w pracy?- zdziwił się Nikolas.
-Przyzwyczajenie- odparli równocześnie, po czym spojrzeli na
siebie spod byka.
&&&
W
sobotę po południu w apartamencie na ostatnich dwóch piętrach rozpoczęła się
prawdziwa gonitwa. Domowniczki zwlekły się z
łóżek dopiero po dwunastej nieświadome czekającego je spotkania. Kiedy
zobaczył je Draco spojrzał na nie zdumiony i postanowił powiadomić o
zbliżającym się obiedzie u Malfoy’ów.
-Angel, czemu wy jeszcze nie gotowe?
-Na co mamy być gotowe, wujaszku?- zapytała ziewając uroczo.
-Za mniej niż dwie godziny jesteśmy umówieni na obiad z moją
mamą- poinformował jakby to było oczywiste.
-I mówisz mi o tym teraz?!- wściekła się Hermiona.
-A nie powiedziałem ci o tym wczoraj? Musiałem zapomnieć.
-Malfoy! Zejdź mi z oczu, bo przysięgam, że zabiję!-
zagroziła z uśmiechem na ustach była Gryfonka.
-Groźby są karalne, skarbie- Draco oparł się o framugę
drzwi, ale gdy w jego stronę poleciała ścierka podniósł ręce w geście
kapitulacji.- Dobrze, dobrze już sobie idę! Ale zostało wam tylko półtorej
godziny!
Hermiona
przygotowała sobie i córce lekkie śniadanie- płatki zbożowe z mlekiem, a potem
zjadły razem rozmawiając. Hope poszła się umyć, a w tym czasie jej mama
wybierała dla niej ubrania. Przez dłuższy czas zastanawiała się w co powinna
ubrać dziewczynkę i w takim stanie zastał ją Draco.
-Weź to, w czym będzie jej wygodnie. Mama nie napisała w zaproszeniu
nic o oficjalnych strojach- odezwał się po jakiś czasie, w którym się jej
przyglądał.
-Łatwo ci mówić, nie mam pojęcia jak twoja matka zareaguje
na naszą obecność.
-To ona was zaprosiła, nie ja. Ubierz Angel spodnie i jakąś
ładną bluzeczkę i będzie, nie ma co się stroić. Swoją drogą mała nieźle
fałszuje pod prysznicem, zapewne jak mamusia- zaczepił Mionę.
-A odczep się, Malofy- uderzyła go lekko, ale mimo to
uśmiechnęła się.
Pół godziny później aportowali
się pod nowy dom Malfoy’ów, drzwi otworzyła im Alex, która nie zapomniała
zażartować o ich spóźnieniu.
-Wiem, że macie swoje sprawy w waszym mieszkaniu, ale żeby
się spóźnić dwadzieścia minut?- dołączył się Blaise.
-Czy mi się wydaje, czy nasze Dramione już przyszło?-
usłyszeli stłumione wołanie Pansy.
-Świetnie, Malfoy, jakbyś mi powiedział o tym spotkaniu
wczoraj to na pewno byśmy się wyrobili!
-Nie wydaje mi się, te dwie tutaj to straszne guzdrały-
teatralnie wyszeptał wskazując na Mionę i Hope.