piątek, 27 czerwca 2014

Miniaturka #5 Zmiany

Pomysł na tę miniaturkę wpadł mi do głowy już jakiś czas temu. A że chciało mi się miniaturki i, żeby dodać coś przed upływem miesiąca, oto ona! Dzisiaj skromnie, enjoy! :)
&&&

Po wojnie wszystko się zmieniło… Podczas Zwycięskiej Uczty walczący doznali szoku. W Wielkiej Sali pierwszy raz w historii, świece zaczęły się spalać, a topniejący wosk kapał wszystkim na głowy i do jedzenia.
-To coś oznacza! Czytałam o tym, na pewno!- Hermiona wciąż próbowała sobie przypomnieć co zwiastuje to nieszczęście.
Po kilku długich godzinach spędzonych w bibliotece Gryfonka znalazła Historię Hogwartu.
-Mam!- wykrzyknęła pomimo tego, że była sama.
Przyjaciele opuścili dziewczynę w najgorszym momencie. Harry umarł w Skrzydle Szpitalnym po kilkudniowej śpiączce, Ron przyjął na siebie całą sławę i korzyści z pokonania Voldemorta, a Ginny… gnije w Azkabanie. Nikt nie wiedział, że przez cały czas była szpiegiem Czarnego Pana, zaślepiła ją nieodwzajemniona miłość do Blaise’a Zabini’ego. Nikt inny nie zastąpiłby Granger tej trójki. Byli jeszcze dobrzy znajomi czy koledzy tacy jak Neville i Luna, ale oni nigdy nie zdobędą jej całkowitego zaufania.
Szybko kartkowała strony szukając interesującego ją rozdziału. Po krótkiej chwili odnalazła go, a po przeczytaniu jej twarz pobladła, a ręce zaczęły się trząść. Chwyciła książkę po pachę i biegiem ruszyła w stronę drzwi przez co wpadła na kogoś.
-Nic ci się nie stało?
-Wszystko w porządku, dziękuję… Malfoy?- zdziwiła się dziewczyna.
-Granger? Co ty tu…?
-Ja? Nie, nic, nie ważne. Wiem, ze to dziwnie zabrzmi, ale czy mógłbyś mi pomóc?
-To zabrzmi jeszcze dziwniej, ale jasne.
-No to chodź. Zbierz jak najwięcej osób na błonia, najlepiej wszystkich, których spotkasz. To naprawdę ważne. Dziękuję- powiedziała cicho i wróciła do biegu.
Dwadzieścia minut później stała na wielkim kamieniu i czekała, aż zebrani czarodzieje się uciszą.
-Jak już zdążyliście zauważyć świece w Wielkiej Sali zaczęły się spalać, a co za tym idzie gorący wosk kapie nam na głowy. Pamiętałam, że był to zły znak. Nie myliłam się. Proszę posłuchajcie mnie teraz bardzo uważnie! Odczytam fragment Historii Hogwartu.
                Lat temu kilka tysięcy żył czarodziej wspaniały, to on rozprzestrzenił magię na świat cały. Zwał się on Merlin. A jego żywiołem był ogień. Zostawił po sobie dziedzictwo, lecz także i magię. Świec zawsze mu brakowało, więc stworzył on jedną co nigdy nie gaśnie, a po jednej zapragnął więcej ich mieć i tak z jednej powstały setki. Gdy śmierć była blisko ostatnie zaklęcie rzucił na świece, żeby zgasły na lat trochę, a zabłysły dla większego dobra. I tak Czterej Założyciele odnaleźli skrzyń kilka, każda z nich świecami wypełniona, co za dotknięciem się zapalały i ku górze szybowały. Wykorzystali je oni zgodnie z przeznaczeniem- dla większego dobra były płomieniem w sali, w której każde dziecko naukę rozpoczynało. W Wielkiej Sali w Hogwarcie samym, gdzie uczono czarodziei dużych i małych. Istnieje legenda o drugim powołaniu świec. Te słabsze i wykonywane jako ostatnie, opadać będą, aż na ziemię wpadną. Większe zaś spalać się zaczną. Jedna jest świeca wielka, jako pierwsza wyczarowana, kiedy zniknie ona magia się skończy. Żaden czarodziej, czy to arystokratka czy mugolak, zaklęcia już nie wykona, bo magia na wieki rozszczepiona, wtem nie zadziała. Wszystko co z tym związane na całym świecie, budynki i stworzenia rozpłynie się tak jakby nigdy tego nie było. Magia Merlina się skończy, a co za tym idzie każdy czarodziej w mugola się zmieni. Od tego odwrotu nie ma, więc pamiętajcie, gdy tylko świeca zacznie się spalać czym prędzej uciekajcie!
Jak sami słyszeliście musimy uciekać, ale także musimy monitorować najdłuższą świecę. Jeżeli ktoś nie wierzy w te słowa, znalazłam również list zostawiony przez Merlina w jednej ze skrzyń po świecach, jest przypieczętowany oryginalną Pieczęcią Maga. Sądzę, że to daje nam gwarancję o słuszności tych słów. Proszę was o jedną rzecz. Musimy się zjednoczyć! Mugolaki i czarodzieje półkrwi wiedzą jak mają się zachowywać wśród osób niemagicznych, ale arystokracja nie ma o tym pojęcia. Proponuję, aby profesor McGonagall dobrała pary lub grupy osób, w których przynajmniej jedna osoba wie jak zachować się wśród mugoli.
-Jak sami słyszeliście, świat nas nie oszczędza. Panienka Granger ma rację, dla większego, dla naszego dobra musimy się zjednoczyć! W pary dobierzemy się poprzez drogę losowania, niech każdy wpisze swoje imię i nazwisko na kawałku pergaminu. Osoby, które mają pojęcie o świecie mugoli wrzucają swoje karteczki do jednego pudełka, a czarodzieje nie zorientowani proszę wrzucać nazwiska tutaj- wskazała na inny pojemnik.
Po chwili w pojemnikach zostało po jednej karteczce, McGonagall wyciągnęła je i z lekkim strachem wypowiedziała dwa, dobrze znane jej nazwiska.
-Hermiona Granger i Draco Malfoy… Czy wszystkim odpowiadają partnerzy? Czy nikt się nie pozabija?- spojrzała wymownie na wcześniej wymienioną dwójkę.- Skoro nie słyszę sprzeciwów, proszę o zachowanie spokoju i uważam za konieczne, aby każda grupa zamieszkała ze sobą dla praktyki. Jeszcze dzisiaj przenocujmy w Hogwarcie, jutro odjedzie ostatni pociąg o trasie Hogsmade-Londyn. Mam nadzieję, że mimo sytuacji czarodzieje i czarownice z całego świata pozostaną w kontakcie, być może magia kiedyś powróci. A teraz, przepraszam bardzo, muszę powiadomić Ministra.
                -Dobra, Malfoy. Jako, że będziemy razem mieszkać i prawdopodobnie pracować proponuję zakopać topór wojenny.
- To gdzie zamieszkamy?- zapytał Draco.
-Mam duże mieszkanie w centrum Londynu, ale jeśli chcesz możemy wynająć coś innego.
-Mi pasuje, to do zobaczenia jutro!
&&&
-Granger, aportujesz nas wreszcie?
-Muszę cię zasmucić, Draco. Musimy zacząć żyć BEZ MAGII. Zrozumiałeś przekaz?
-To jak zamierzasz się dostać do mieszkania?
-Zamówimy taksówkę.
-Taksówkę?
-To taki samochód na telefon. Dzwonisz, taksówka przyjeżdża, w zależności od długości trasy płacisz więcej lub mniej i jesteś na miejscu. Oczywiście, jeżeli uda ci się ominąć korki.
-Korki?
-Pokażę ci. Znasz płynnie jakiś język obcy?
-Tak.
-Jaki?
-Francuski i hiszpański, a co?
-Udawaj Francuza, bo wezmą cię za głupka.
-Dlaczego?
-Będziesz mnie pewnie pytał o oczywiste rzeczy, a po francusku mniej osób zrozumie co mówisz.
-Okej, jak uważasz.
-Myślę, że dobrym pomysłem byłoby wyciągnięcie naszych oszczędności z Gringotta, no wiesz, zanim wyparują, po zamienieniu na pieniądze mugoli, mogłyby się nam na coś przydać.
-Masz rację, załatwimy to jutro.
&&&
                -Smacznego!- była Gryfonka uśmiechnęła się do Smoka i położyła przed nim talerz z kolacją.
Draco niepewnie spojrzał na potrawę, ale postanowił spróbować, czego później pożałował.
-Granger, nie umiesz gotować.
-Przecież to jest bardzo smaczne!- widząc jego minę, ugryzła kanapkę. –O fu, masz rację to jest okropne.
-Mówiłem- zaśmiał się arystokrata.
-Czyli co, pizza?- zapytała wskazując na telefon.
-Wszystko będzie lepsze od tego! Tylko jak to się je?- wskazał na telefon, a Misia zaczęła się śmiać.
-Malfoy, Malfoy, Malfoy… To jest telefon, telefonem się dzwoni, czyli rozmawia mimo odległości, wybierasz numer, na który chcesz się dodzwonić, a jeśli odbierze to możesz prowadzić konwersację. Pokażę ci- wybrała na komórce Pizza.- Halo? Pizzeria? Dzień dobry, chciałabym zamówić pizzę- podała numer z ulotki i adres, po czym rozłączyła się.-Widzisz? Za pół godziny kolacja.
-To co mam teraz robić?
-Pooglądaj telewizję, poczytaj coś. Och, bo ty nie wiesz. Widzisz ten czarny prostokąt? To telewizor. Taki podłużny przedmiot z przyciskami to pilot. Czerwone kółeczko to włącznik, no naciśnij. To co się pojawiło na ekranie to program, film lub serial. To jest taki domowy teatr. Innymi przyciskami zmieniasz kanały, a tym pogłaśniasz, możesz też puścić muzykę. No, życzę powodzenia.
Draco usiadł na kanapie i patrzył na poruszające się obrazy z zainteresowaniem. Po przyjściu pizzy zjadł ją razem z Hermioną śmiejąc się i żartując. Dziewczyna położyła się wcześniej, a Malfoy wciąż zaintrygowany oglądał telewizję.
Rano dziewczynę obudził piękny zapach i w piżamie udała się do kuchni, gdzie ujrzała Draco całego w mące, zlew zapełniony naczyniami i blat uginający się pod ciężarem jedzenia.
-Dzień dobry, współlokatorko! Zrobiłem śniadanie!
-Ale… jak?
-Program kulinarny w telewizji mi trochę pomógł, zrobienie jaje… jaje…
-Jajecznicy.
-O, jajecznicy zajęło mi godzinę, bo ciągle zatrzymywałem, żeby niczego nie pomylić.
-Malfoy, to wspaniale. Tylko czemu zrobiłeś tego wszystkiego tak dużo? Wystarczyłoby dla całego wojska! Naleśniki, jajecznica, świeże bułeczki, płatki z mlekiem, babeczki, rogaliki. Kto to wszystko zje?
-Nie wiedziałem na co masz ochotę, więc zrobiłem wszystko- zakłopotany podrapał się po głowie.
-To urocze, dziękuję ci- przytuliła go, a gdy zorientowała się co robi szybko się odsunęła.- Wybacz.
-Nic się nie stało, nie gryzę, ale teraz jesteś cała brudna. Ale jak tak bardzo tego chciałaś to może poprawię?- wziął kanapki z dżemem i przyłożył jej do policzków.
-Draco!- krzyknęła oburzona i rzuciła w niego babeczkami.
-Radzę ci uciekać!- powiedział, ale nim Hermiona zrobiła dwa kroki, została przerzucona przez ramię byłego Ślizgona jak worek ziemniaków, więc skorzystała z okazji i rozkruszyła mu płatki kukurydziane we włosach. –Już nie żyjesz, Granger.
Malfoy wziął ciasto i rozsmarował je we włosach i na twarzy Mionki. Ta, w odwecie, rozprowadziła na jego klacie bitą śmietanę. Kiedy oboje byli już zmęczeni i cali, wraz z kuchnią, w śniadaniu dla wojska, Smok przyciągnął do siebie dziewczynę i przytulił, ni to po przyjacielsku, ni to, żeby ją jeszcze bardziej ubrudzić.
-Wiesz co, Hermiona?- spojrzał na nią i wytarł palcem trochę dżemu z jej policzka, po czym go posmakował i uśmiechnął się czarująco.- Jesteś słodka.
-Wiesz co, Draco?- kącik jej ust uniosły się lekko ku górze, a ona sama odważyła się na nieco śmielszy krok z jej strony i stanęła na palcach, aby musnąć swoimi ustami jego ust. –Też jesteś słodki.
Były Ślizgon nie pozwolił jej odejść i pogłębił pocałunek. Po chwili była Gryfonka odsunęła się z uroczymi rumieńcami na policzkach ukrytymi pod dżemem truskawkowym.
-Posprzątajmy tu trochę, ogarnijmy się i pojedziemy do Gringotta załatwić sprawę z pieniędzmi- zaproponował.
-Dobry pomysł- odpowiedziała po czym odchrząknęła i wzięła się do pracy i włączyła muzykę.- Co tak sztywno, Malfoy? Rozluźnij się!
Przełożyła na stół ocalałe i w miarę jadalne śniadanie, po czym wzięła do ręki miotełkę i rytmicznie strzepywała porozwalane na blacie jedzenie do worka na śmieci jednocześnie kręcąc biodrami. Draco wziął z niej przykład i w ślad za nią wycierał blat ściereczką uprzednio psikając go płynem. Kiedy Hermiona chwyciła mopa i zaczęła nim szorować podłogę z iście gwiazdorską choreografią (dwa kroki, przerzut mopa niczym statywu i znowu kilka kroków), Draco schował naczynia do zmywarki stukając w nie jak zawodowy perkusista. Na koniec Granger podeszła do Smoka, który chwycił ją w pasie i podtrzymywał, gdy uniosła nogę nad głowę wraz z ostatnimi dźwiękami piosenki.
-Zapraszam do stołu- wyszeptał podtrzymując ją za udo.
-Najpierw musimy się umyć- uśmiechnęła się dziewczyna.
-Jeżeli chcesz zobaczyć mnie nago, to wystarczyło poprosić.
-Miałam na myśli osobno.
-No ja nie wiem co ty sobie wyobrażasz w tej inteligentnej główce.
-Idziesz czy mam iść pierwsza?

-Wiesz co, Granger? Mam maniery i wiem, że kobiety mają pierwszeństwo, więc proszę bardzo- ukłonił się teatralnie pokazując drzwi do łazienki.- Jak będziesz czegoś potrzebować to jestem do dyspozycji, madame.

4 komentarze:

  1. świetne ;) mogłabyś mnie poinformować mailem o dalszej części? I ogólnie jak coś dodasz? Pozdrawiam i życzę miłych wakacji oraz weny P.S mail: zywia1@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, musisz wiedzieć, że kiedyś rozpoczęłam przygodę z Twoim blogiem jednak byłam zbyt dużym leniem, żeby zabrać się za komentowanie. Ostatnimi czasy postanowiłam odświeżyć sobie tą historię i przeczytać wszystko o początku. I... podoba mi się :D
    Widać, że masz ogrom pomysłów.
    Kiedyś chyb natknęłam się na to, gdzie napisałaś, że masz dwanaście lat (jeśli się mylę to przepraszam). Jeśli jednak masz te dwanaście bądź trzynaście lat to wiedz, że jak na ten wiek piszesz bardzo ciekawie.
    Teraz mogę życzyć Ci weny iudanych wakacji :)
    Mam nadzieję, że wpadniesz do mnie i zostawisz po sobie ślad :D
    http://istnienie-dramione.blogspot.com
    Pozdrawiam, Vik. A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem z 2000 rocznika, więc aktualnie mam 14 lat :)
      Kiedy rozpoczynałam bloga miałam 12... c:

      Usuń
  3. Cudowne! Dzisiaj szukałam nowych blogów i wpadłam na twojego. Nie żałuję! Świetna miniaturka, Draco taki kochany! Bitwa na jedzenie! Jej! Kiedy będzie następna część? Napisz u mnie w spamowniku. Serdecznie zapraszm do mnie i zachęcam do skomentowania moich wypocin :)
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Dem :*
    [scarlett-kalton-dziennik.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń