wtorek, 19 listopada 2013

Miniaturka #1 Ja wiedziałam o wszystkim cz. 4

6 stron napisanych, szczerze wam powiem dzisiaj (19.11) i wczoraj (18.11) xD publikuję go po 3 dniach, to chyba jakiś mój rekord. c: Ale cóż, w pełnie zawsze nie mogę spać to jakoś wykorzystałam ten czas. Najbardziej w tym rozdziale podoba mi się przedstawienie uczuć Draco, ale o gustach się nie dyskutuje. Szczerze? Zupełnie nie tak wyobrażałam sobie koniec tej miniaturki, nie pamiętam jakim miał być początkowo, ale na pewno nie taki. Chyba tyle. Miłej lektury!
PS. Wiem, że i tak ona tego nie przeczyta, ale sto lat dla mojej przyjaciółki Julki! kc ;**

&&&

Część 4. Koniec
-Pansy! Luna! –Miona biegła przez całą szkołę co chwilę cofając się, żeby podnieść pergamin z notatkami.
-Ała! Idioto patrz jak chodzisz! –po chwili poczuła jak z rąk wypadają jej wszystkie notatki, a ona sama ląduje niezgrabnie na pupie.
-Nie moja wina, że szlama włazi mi w drogę –usłyszała znienawidzony głos.
-Weasley… -wysyczała i splunęła mu w twarz jednocześnie rzucając na niego zaklęcie Immobius.- Co by tu zrobić z takim… beztalenciem?
Widząc, że Ron cały czerwienieje i próbuje się uwolnić spod działania zaklęcia pokręciła głową.
-Nadal tak samo głupi… Powodzenia, Ronaldzie –wypowiedziawszy te słowa machnęła różdżką, a pergaminy dotychczas porozrzucane po korytarzy zaczęły się do siebie zbliżać, aby wspólnie polecieć za dziewczyną.
-Odium*!- krzyknął za nią Weasley, a Ślizgonka padła na ziemię krzycząc z bólu i desperacko łapiąc oddech.
-Musisz być naprawdę słaby w walce skoro zaklęcia rzucasz w plecy, braciszku –tak oziębłego tonu rudzielec nigdy nie słyszał u żadnego z swoich braci.
-Fred! George! Pomóżcie mi zdjąć to cholerne zaklęcie rzucone przez szlamę!- zawołał Ron, a gdy jego bracia nawet się nie ruszyli spojrzał na nich niezrozumiałym wzrokiem. –Jesteście moimi braćmi!
-O nie! I tu się mylisz. My nie mamy młodszego brata –powiedział George poczym wysłał pięć patronusów jeden po drugim.
-Fred! George! Co się stało?! Gdzie jesteście?! –dało się słyszeć różne głosy coraz głośniej, każdy z innego korytarza.
-O mój Boże! Hermiona!- Pansy i Luna szybko podbiegły do poszkodowanej Miony. -Zabieramy ją do skrzydła szpitalnego, wy zajmijcie się ta szumowiną.
-Gratulacje, Wieprzlej. Osiągnąłeś tytuł damskiego boksera.
-No to co my tu zrobimy…
-Chłopaki, może po prostu powiedzmy pani Molly i McGonagall? Wyrzucą go ze szkoły, a sama pani Weasley da mu wystarczającą karę –Harry starał się załagodzić sytuacje.
-To może poczekać, ale on rzucił jakąś klątwę na Misie! –zawołał Blaise.
-Co powoduje ta klątwa i skąd ją znasz? Mów od razu, a może wyjdziesz z tego w jednym kawałku- Draco przystawił różdżkę do skroni najsłabszego ze Złotej Trójcy.
-Wal się, Malfoy –wycedził przez zaciśnięte zęby.
-Chętnie bym to zrobił, gdybyś nie rzucił klątwy na moją dziewczynę –odpowiedział, a obecnym w pomieszczeniu bliźniakom, Ron’owi, Harr’emu i Blaise’owi prawie szczęki opadły, ale szybko się zreflektowali.
Pomijając Rona, chłopaki w duchu skakali ze szczęścia, że Smok chociażby mówi takie rzeczy. A najmłodszy rudzielec stał się jeszcze bardziej czerwony, o ile to było możliwe.
-Nie chcesz mówić po dobroci, jasne, ale pamiętaj, że sam się o to prosiłeś –Wybraniec uderzył Rona, a z jego nosa popłynęła stróżka krwi.
-Wymyśliłem tę klątwę, żeby się na was zemścić, jasne?!- powiedział przerażony Ronald.
-No to mamy połowę odpowiedzi –Bleise kopnął go w brzuch, a rudzielec wypluł ślinę pomieszaną z krwią.
-Powoduje ona złamanie się części lub wszystkich żeber i utrudnia oddychanie!
-Bardzo dobrze, Weasley –jeden z bliźniaków poklepał go po plecach z taką siłą, że Wiepszlej upadł na zimną posadzkę.
-Radzę Ci się do nas nie zbliżać. A jak jeszcze raz choćby podniesiesz różdżkę w kierunku Hermiony to nie będę taki miły – Draco wysyczał mu to wprost do ucha, chwycił jego rude włosy i uderzył kilka razy jego głową o podłogę.
-Chodźmy szybko do Niezdary.
-Wy idźcie, a my napiszemy do mamy –powiedzieli bliźniacy kierując się do sowiarni.
-To ja z Blaise’m poszukamy McGonagall- stwierdził Harry ciągnąc za sobą czarnoskórego.
Draco szybko przybiegł do Skrzydła Szpitalnego, gdzie Poppy wymachiwała różdżką nad nieprzytomną Ślizgonką, a Pansy i Luna siedziały na łóżku i cicho pochlipywałay.
-Co z nią? –zapytał podchodzą do dziewczyn.
-Na razie nic nie wiemy…
-Pani Pomfrey! Hermiona została trafiona klątwą wymyśloną, przez którą może mieć złamane żebra i trudności w oddychaniu –Dracze podszedł do pielęgniarki i wytłumaczył co się stało.
-Dziękuję panu, panie Malfoy.
Po jakimś czasie do Ślizgonów dołączyli Harry, Blaise oraz Fred i George. Przez jakiś czas wszyscy milczeli, ale po chwili wrota otwarły się ze skrzypnięciem, a siedem par oczu momentalnie zwęziło się. W drzwiach stał Ronald Weasley, a Draco był przytrzymywany przez czwórkę mężczyzn.
-Proszę się położyć panie Weasley, zaraz się panem zajmę –powiedziała Poppy do zakrwawionego chłopaka. –Sprawa wygląda następująco, panienka Granger ma połamane wszystkie żebra, jedno płuco ma liczne rany i prawdopodobnie Hermiona zapadła w śpiączkę. Aby kości się zeszły potrzebne są dwa tygodnie, nawet przy użyciu magii i trzeba odbudować strukturę płuca oraz wykryć dlaczego występują trudności w oddychaniu. Na razie trudno jest mi określić kiedy panna Granger się obudzi.
Następnego dnia przy śniadaniu cały Hagwart wiedział co się stało z Panną-Ja-Wiem-Wszystko, bynajmniej nie z powodu Blaise’a lub Pansy. Po wyjściu ze Skrzydła Szpitalnego Ron jak co dzień siedział odseparowany przy końcu stołu Puchonów.
-RONALDZIE WEASLEY! JAK MOGŁEŚ RZUCIĆ KLĄTWĘ NA STOJĄCĄ TYŁEM CZAROWNICĘ, JUŻ NIE WSPOMNĘ O TYM, ŻE TO HERMIONA! RAZEM Z DYREKTOR MCGONAGALL POSTANOWIŁYŚMY USUNĄĆ CIĘ ZE SZKOŁY, A JA Z OJCEM WYDZIEDZICZAMY CIĘ. JUTRO W POŁUDNIE ODJEŻDŻA TWÓJ POCIĄG I RADZĘ CI SIĘ NIE SPÓŹNIĆ, BO TO JEDYNY POCIĄG DO LONDYNU, A DO HOGWARTU CIĘ JUŻ NIE WPUSZCZĄ. HARRY, DRACO, BLAISE, FRED, GEORGE NIE MAM WAM ZA ZŁE TEGO CO ZROBILIŚIE Z MOIM SYNEM. NIE WRÓĆ, JA JUŻ NIE MAM JEDNEGO Z SYNÓW. PANSY, LUNA POZDRÓWCIE I PRZEPROŚCIE ODEMNIE HERMIONĘ, GDY SIĘ OBUDZI.
Wymienione w wyjcu Ślizgonki miały oczy podpuchnięte i czerwone od płaczu, a Draco Malfoy przysypiał nad swoimi płatkami z mlekiem, całą noc spędził przy Misi.
Przychodził do niej codziennie i co noc, w Skrzydle Szpitalnym spędzał cały swój wolny czas. Opowiadał jej co się działo na lekcjach, przypominał różne zabawne sytuacje i trzymał ja za rękę.
-Wiesz, co Niezdaro? Dzisiaj jest pełnia. Mieliśmy być w tą pełnię razem w naszym miejscu –przypomniał sobie jak pewnego dnia wspólnie obserwowali gwiazdy.
-A tamten?- zapytała go po raz kolejny wskazując na jeden z gwiazdozbiorów.
-To jest Smok.
-Jak ty! Patrz! Spadająca gwiazda! Pomyśl życzenie! – powiedziała i przymknęła powieki.
Wyglądała tak pięknie leżąc na jego nogach. Jej loki delikatnie opadały na jego kolana. Oczy błyszczały radośnie, a na jej pięknych malinowych ustach wciąż gościł szeroki uśmiech.
-O czym pomyślałaś?
-Nie powiem, bo się nie spełni! –odpowiedziała z naburmuszoną miną. Smok nie mógł się powstrzymać i pocałował ją delikatnie.
-A ty? –zapytała zarumieniona.
-Już o niczym –uśmiechnął się do niej.
-Dobra. A tamta gwiazda to…
-Gwiazda Polarna.
-Ej! Chciałam to właśnie powiedzieć! –uderzyła go lekko łokciem w brzuch.
-Wiesz o czym wtedy pomyślałem? O tym, żebym mógł Cię wtedy pocałować. A mimo to, że dzisiaj jest pełnia to niebo zakrywają chmury, jakby wiedziały, że nie możemy oglądać ich razem, a jak nie razem to w ogóle. Wiele razy zastanawiałem się w jakich okolicznościach mam Ci to powiedzieć, szkoda, że dopiero teraz, kiedy nie wiadomo czy się obudzisz, mam tyle odwagi –wytarł łzę, która mimowolnie spłynęła po jego policzku. –Wiem, że między nami bywało różnie, przepraszam Cię za te wszystkie lata obelg, ale wtedy byłem innym człowiekiem, kontrolowanym na każdym kroku przez ojca.  Tan czas bardzo nas do siebie zbliżył, ale musze Ci cos wyznać… Pierwszego dnia ja, no cóż, założyłem się z Diabłem, że zdobędę Cię w ciągu dwóch miesięcy. Dzisiaj właśnie mija termin zakładu. Ale zanim się na mnie wkurzysz i tak słodko zmarszczysz nosek, chcę, żebyś wiedziała, że przez ten cały czas ani razu nie pomyślałem, że robię to dla zakładu, aż w końcu uświadomiłem sobie jak wiele dla mnie znaczysz, jak bardzo mi na tobie zależy. Uświadomiłem sobie, że kocham Hermionę Granger i, mimo wszystko, nie robiłem tego dla zakładu. A teraz ze świadomością, że mogę Cię stracić… Nie mogę z tym, żyć, nie mogę normalnie funkcjonować. Żyję głównie dzięki wspomnieniom z tobą, wtedy w myślach słyszę twój głos. Proszę Cię, nie zostawiaj mnie! –pochylił się nad nią, a słona łza skapnęła na jej blady policzek, delikatnie pocałował jej spierzchnięte usta i powrócił na miejsce trzymając jej dłoń w swojej.
Pani Pomfrey nie zdziwiła się widząc Dracona siedzącego na krześle tuż obok łóżka Ślizgonki, jak zwykle trzymał ją za rękę, a głowę miał położoną na szpitalnym łóżku.
-Draco, wstawaj. Musisz iść na lekcje albo wypiszę Ci zwolnienie, idź się chłopcze prześpij. Ona się obudzi, obiecuję –powiedziała opiekuńczym głosem budząc Malfoy’a.
Kilka dni później, gdy parę razy z rzędu Poppy zabraniała Smoku przebywać w Skrzydle Szpitalnym on zaczął się już denerwować.
-A jeżeli coś jej się stało? Jeśli pani Pomfrey mnie dzisiaj nie wpuści to… Blaise zrzucisz mnie z miotły na treningu, dobra? –Draco zaczynał już wariować z tej niepewności.
Pomimo pełnej Sali ogromne drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem, a oczy wszystkich zebranych obróciły się w tamtym kierunku. Stała tam, z rozczochranymi włosami, z bladym uśmiechem na ustach, z lekkimi iskierkami szczęścia w oczach i z jednym niewypowiedzianym dotąd słowem na końcu języka.
-Draco… -szepnęła, a przez ciszę jaka zapanowała było to słychać jak najgłośniejszy krzyk.
Chłopak momentalnie wstał i rzucił się w jej kierunku, aby za chwilę trzymać ją w swoich ramionach, słabą, ale żywą.
-Kocham Cię! –szepnął.
-Wiem o tym, jak Ciebie też –szepnęła nim Smok uciszył ją namiętnym pocałunkiem, a po Wielkiej Sali rozległy się brawa.
Członkowie I ship Dramione pościągali szaty, żeby widać było ich koszulki, a Blaise machnął różdżką. W jednej chwili pojawiło się niekończące się konfetti, a nad stołem nauczycielskim rozwinął się plakat z ogromnym napisem We ship Dramione!. Uczniowie skandowali ich hasło, a Draco i Hermiona oderwali się od siebie. Misia zarumieniona uśmiechnęła się słodko, a Smok cmoknął ją szybko w policzek. Para ominęła tego dnia wszystkie lekcje chadzając na spacery czy rozmawiając w dormitoriach.
-Czyli słyszałaś wszystko?
-Każde słowo, które powiedziałeś do mnie podczas śpiączki. I ja też musze Ci coś wyznać. Wtedy, gdy oglądaliśmy gwiazdy… miałam to samo życzenie. Jeszcze jest jedna rzecz…
-Mów –pocałował ją czule.
-Ja wiedziałam o wszystkim. O zakładzie… A nawet sama założyłam się z Pansy, że to ja uwiodę Ciebie, a nie ty mnie…
-Widzisz kochanie? Oboje wygraliśmy zakład.
-Kocham Cię, Draco.
-Ja Ciebie Też, Misia. Ja Ciebie też.
Przez kolejne miesiące para była nierozłączna, a dzielni kronikarze wszystko nagrywali.
-Granger, co dzisiaj mam ubrać?- zapytał półnagi Draco wchodząc do pokoju Ślizgonek z samego rana.
-Malfoy? Dlaczego pytasz się Miony w co masz się ubrać? –zdziwiła się Luna.
-A dlatego moja Lulu, że panienka Niezdara ma większość mojej garderoby.
-Co? –niezrozumiała Pansy.
-A to, że moje dżentelmeńskie serce zawsze ofiarowuje jej jakąś część mojego odzienia i tym sposobem, gdy się dzisiaj obudziłem zobaczyłem pustą szafę, ponieważ niektóre ubrania oddałem do pralni. Zastanowiło mnie gdzie się podziewa reszta moich ciuchów i tutaj przyszło olśnienie!
-Czarna, Blondi! Kto przyszedł?- zapytała Hermiona wychodząc z łazienki odziana w koszulkę arystokraty.
-Widzicie? –Smok zwrócił się do pozostałych dziewczyn, na co one zachichotały i zniknęły w odmętach garderoby z dodatkami.- Pani Niezdaro czy byłaby pani taka miła i ofiarowała mi jedną z moich górnych części garderoby, ponieważ omyłkowo oddałem wszystkie do pralni.
-Zapraszam!- Misia dała znak ręką, żeby podążał za nią do garderoby z ubraniami, przeszli parę alejek i oczą arystokraty ukazała się cała ściana pokryta wieszakami z koszulkami, bluzami, płaszczami i marynarkami Smoka.
Hermiona wyciągnęła dwa wieszaki, przyłożyła do ciała arystokraty i pokiwała z uznaniem głową.
-Ubierz!
-Serio?- Dracze popatrzył z powątpieniem na granatową koszulkę i szarą marynarkę.
-Serio. Zmień jeszcze spodnie na czarne i załóż granatowe trampki. Nie musisz dziękować!- była Gryfonka wypchnęła go z garderoby pewna, że teraz się jej posłucha.
Był to ostatni dzień ich edukacji w Hogwarcie. I właśnie przez cały ten dzień żeńska część szkoły z większą niż zwykle zazdrością patrzyła na Ślizgonkę, która za każdym razem jak to zauważyła szeptała mu do ucha słowa, na które Smok zawsze uśmiechał się szeroko:
-Albo przestanę Ci wybierać ubrania, albo stanę się zazdrośnicą.
Rok po ukończeniu Hogwartu Draco i Hermiona pobrali się. Na Miesiąc Miodowy odjechali w karocy z czarnymi końmi, żeby być oryginalniejsi. Dwa lata po ślubie Mia i Megan Mafoy kłóciły się, o to która z nich będzie prowadzić wózek z małym Max’em Malfoy’em.
Trzynaście lat później, podczas piętnastej rocznicy ślubu Malfoy’ów do ich domu zjechali się Państwo Zabinii w składzie: Luna, Blaise, trzynastoletnia Lucy i szesnastoletni Luke oraz Potter’owie: Harry, Pansy, piętnastoletni Dominic, siedemnastoletni Daniel, dwunastoletni David i trzyletnia Diana.
-Jako założyciel fanklubu Dramione pragnę ogłosić, że po siedemnastu latach morderczej harówy udało mi się skończyć film o tytule ‘Kochać i być kochanym’! A teraz zapraszam! –po wypowiedzi Blaise’a światło zgasło, a film zaczął się wyświetlać.
W roli głównej Dramione i inni. Film ten był jak wszystkie wspomnienia wyświetlane na dwugodzinnym filmie. Czasami były to naprawdę wzruszające sytuacje, czasami Pansy czy Luna ze znudzenia wystawiały język czy pokazywały inne miny do kamery, a innym razem rozwijały się wątki poboczne jak miłość Luna-Blaise czy Pansy-Harry. Na koniec, ku zdziwieniu publiczności pokazał się jeszcze jeden filmik.
-Draco! Daj mi tą kamerę. No dobra, połóż tutaj! –słychać było głos Hemiony.
-Dobra, już! Siadamy! –powiedział Draco. -Skoro to oglądamy to prawdopodobnie mamy jakąś ważną rocznicę i Diabeł wreszcie wziął się w garść i skleił ten film w jedną całość.
-Sądzę, że nawet nie oglądając tego filmiku wklei go do naszej historii, więc hej Diabełku!
-Przejdźmy do rzeczy. Jeżeli tam jesteś moja lub mój lub moje pierworodne dzieci to chcę wam pokazać, że wasza mama właśnie ma Cię lub Was w brzuchu.
-I strasznie kopiesz lub kopiecie, Draco mówiłam, żeby zapytać magomedyka ile dzieci i o jakiej płci mam w brzuchu! –Hermiona zwróciła się do męża.
-Nie przerywaj mi kobieto!- zaśmiał się arystokrata. -Chciałbym powiedzieć, że moje córki, córka, synowie lub syn mają stanowczy zakaz zakładania się o cokolwiek z Zabini’mi i Potter’ami, bo nasza historia wyszła szczęśliwie, ale mogłoby się to potoczyć inaczej –w tym momencie Mia, Megan i Max dały dyskretne, oczywiście bardzo widoczne, znaki do innychdzieci, a nawet do dorosłych.
-Smoku! Mam wspaniały pomysł! Nazwijmy nasze dzieci tak, aby miały one takie same inicjały, przynajmniej póki nie wyjdą za mąż. Prooooszę!- poprosiła z błagalną miną.
-Dobrze, kochanie. Przepraszam was, moje dzieci.
-Chciałam też powiedzieć, że siódmy rok w Hogwarcie był najlepszym co mnie w życiu spotkało razem z każdym innym rokiem. Jeżeli los da wam szansę, aby kochać, należy ją wykorzystać.
-A jeśli jednak okaże się, że macie możliwość bycia kochanym to proszę was, nie marnujcie jej.
-Po prostu kochajcie i bądźcie kochani, bo to jest droga do szczęścia.
-Żegnają państwa Draco…
-I Hermiona!
-Znani także jako Dramione. To właśnie nasza historia –powiedzieli równocześnie, a film się skończył, no prawie.
-A El Diabeł jednak oglądnął ten filmik –zaśmiał się  młodszy Blaise na ostatniej scenie w filmie.
Pięcioletnia Hermiona Granger wraz z rodzicami udała się w stronę wyjścia z kina.
-Mamo! Ten film był super! –ekscytowała się dziewczynka nieświadoma, że to jest właśnie jej przyszłość.


*Odium –łac. nienawiść, zaklęcie wymyślone przeze mnie na potrzeby miniaturki.

4 komentarze:

  1. Końcówka super :) Jak i cała miniaturka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna miniaturka!
    Cudowny wyjec p. Weasley!
    Wyznanie Draco - how sweat *.*
    hahahah, Hermiona zabrała wszystkie ciuchy Malfoy'owi? Ale ona sobie go owinęła wokół palca! xD
    Nie rozumiem tylko sensu końcówki - jak dla mnie całkowicie zbędne 3 ostatnie zdania ;>

    zapraszam do mnie :)
    ciemneijasnekoloryswiata.blogspot.com
    i nowy gdzie jak na razie jest tylko prolog: http://asystentka-smierci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż, szczerze mówiąc ja też jej nie rozumiem, ale jakoś tak mnie naszło xD
      dziękuję za komentarz i za opinię! <3

      Usuń