ehh... nigdy nie wiem jak zacząć. Przejdę od razu do rzeczy. Ta część ukazuje się po 1 miesiącu i 11 dniach mojej nieobecności, ale jestem z niej w połowie dumna, a w drugiej zła. Zacznę od tego, że to miała być ostatnia część z wszystkimi wyjaśnieniami, a tu tak mnie wena rozpieściła, że wpadłam na mnóstwo genialnych sytuacji, mam już napisaną jedną do, uwaga, kolejnej części, więc wyszło na to, że pojawi się jeszcze jedna część, ale nie jestem pewna czy już z końcem, czy nie, to jest ta zła wiadomość? A dumna jestem z niej bardzo, bo liczy prawie 9 stron w Wordzie, tak jak poprzednie części, ale z tego co mi się wydaje jest zabawna, zawiera dużo dialogów, ale też znajdzie się tam kilka opisów. Dziękuję bardzo, bardzo za aktualnie 5,545 wejścia, co oznacza, że od opublikowania ostatniej notki odwiedziliście mnie 807 razy! Bardzo przepraszam za moje przerwy, ale dopiero jak jakiś czytelnik zapytał się mnie po miesiącu kiedy kolejna część zorientowała się, że już tak długo nic nie dodawałam. Czemu ja się zawsze tak tu rozpisuję? Zapraszam do komentowania i oddawania głosów w ankietach, co nie będzie równoznaczne z końcem opowiadania, ahh... ta wena. Postaram się dodać kolejną część wcześniej niż po miesiącu! Ale nic nie obiecuję! Miłej lektury!
&&&
Część 3. Romanse
Hermiona już od jakiegoś czasu skutecznie ignorowała
Ślizgona o blond włosach, aż do pewnej lekcji eliksirów.
-Dzisiaj przygotujecie Eliksir Rozpuszczający. Pamiętajcie,
że jest to substancja niebezpieczna! Macie 2 godziny, zaczynajcie!- profesor
Slughorn machnął różdżką, a kreda zaczęła sama pisać na czarnej tablicy.
Wszyscy uczniowie rzucili się w stronę pomieszczenia ze składnikami.
Każdy wychodził z pełnymi rękami. Kiedy wszyscy już wyszli spokojna Hermiona
właśnie chciała wziąć ostatni korzeń Bijącej Wierzby, gdy jej ręka spotkała się
z dłonią Smoka. Trwali tak przez chwilę, ale kiedy zorientowali się co robią szybko
oderwali się od siebie, a Miona się zarumieniła. Członkowie fanklubu Dramione
żałowali, że nie są zbyt dobrzy z eliksirów przez co musieli jak najszybciej
opuścić komórkę i rozpocząć warzenie eliksiru, przegapili taki świetny moment!
-Malfoy! Oddawaj ten korzeń! Ja go miałam pierwsza!
-Skoro tak to proszę bardzo, nie będę się dotykał niczego
przesiąkniętego szlamem!
-Wiesz co Fretko, jednak zrezygnuję. Cały korzeń jest
pokryty tlenionymi kudłami.
-Świetnie!
-Świetnie!
Kiedy Horacy wkroczył do składzika dawni wrogowie mierzyli
się spojrzeniami bazyliszków, a jak na Hogwart przystało reszta klasy również
zerkała o się dzieje, w końcu każdy słyszał, ale co innego jest słyszeć a
widzieć! Mimo sporej ilości gapiów oni nie przestawali mierzyć się zabójczymi spojrzeniami.
-Panno Granger! Panie Malfoy!
-Pan nie przerywa! –dało się słyszeć z tłumu uczniów, kto
wypowiedział te słowa było jasne dla wszystkich.
-A niby z jakiego powodu, Zabini?- wysyczeli synchronicznie,
jednocześnie posyłając swoje mordercze spojrzenia w stronę Diabła, jak na
zawołanie cała klasa ustąpiła tak, aby było widać Blaise’a.
-Kochani! Niestety będziecie musieli współpracować przy tym
eliksirze –profesor chciał załagodzić sytuacje, lecz nie udało mu się to.
–Inaczej wpiszę wam obojgu po Troll’u.
Zrezygnowani udali się do ich stanowisk, warto wspomnieć, że
Misia i Smok mieli ławki po dwóch różnych krańcach klasy, co było przyczyną ich
pierwszej kłótni. Drugą było rozdzielenie zadań, trzecią fakt, że Dracze udawał
wrzucanie składniku z dwudziestego piątego punktu przy punkcie szesnastym. Po
mimo wielu sporów eliksir skończyli jako pierwsi. Kiedy Draco przelewał
substancje do fiolki, którą trzymała Hermiona, gdy z końca klasy, gdzie siedział
Diabeł, usłyszeli umyślny huk, a Blaise wraz z Luną pokryci sadzą przybijali
sobie piątkę śmiejąc się przy tym. Przez niemałe zamieszanie Harr’emu udało się
niepostrzeżenie zatrząść ręką Malfoy’a przez co odrobina eliksiru wylała się
Mionie na bluzkę.
-Malfoy! Cos ty zrobił?! A na mnie mówisz Niezdara!- wrzasnęła Misia na całą klasę
przy okazji zasłaniając się znikającą koszulką.
Większość klasy patrzyła z otwartymi buziami na
krwistoczerwony biustonosz brunetki, inni patrzyli na jej policzki, które
powoli przybierały kolor stanika. Sam profesor nie miał pojęcia co zrobić w tej
sytuacji. Jedynie Draco zreflektował się co się dzieje, szybko ściągnął
marynarkę i założył ją na ramiona byłej Gryfonki jednocześnie szepcąc jej do
ucha Przepraszam, Granger! Na co ona
jeszcze bardziej się zarumieniła i przełożyła ręce przez rękawy jej
tymczasowego okrycia, które pachniało boskimi perfumami, jego perfumami.
Jak się potem okazało nie było to jej tymczasowe okrycie,
lecz zastępcza bluzka. Ich dormitorium, tak jak reszta dormitoria w Hogwarcie
była zablokowana na czas lekcji i nie dało się do niego wejść. Jedynie
McGonagall znała przeciw zaklęcie, ale akurat tego dnia McCnotki nie było w
szkole. Tak więc Hermiona Granger przez cały dzień chodziła po szkole odziana
jedynie w koronkowy biustonosz i czarną marynarkę Dracona Malfoy’a. Nie obyło
się oczywiście bez zazdrosnych spojrzeń większości dziewczyn w Hogwarcie,
wściekłych rzucanych ku Dracze, że to akurat on jej pomógł oraz rozbawionych, a tak patrzyła na nich tylko czwórka uczniów, którzy dążyli do zeswatania tej
pary. Jednak wszyscy byli zgodni co do jednego- Misia wyglądała niezwykle
pociągająco i seksownie w męskiej marynarce z podwiniętymi rękawami i zapiętymi
guzikami. Po lekcjach pani Niezdara wyszła na spacer na błonia i usiadła na
części zburzonego muru oglądając zachód Słońca.
-Rozchorujesz się –uśmiechnęła się, gdy usłyszała ten głos.
-Jakoś średnio mnie to interesuje –odwróciła się w stronę
rozmówcy.
-Ale…
-Żadnych ‘ale’ panie Niezdaro, siadaj i podziwiaj! –
pociągnęła go za krawat.
-Pięknie… -zachwycił się Ślizgon, a mała osóbka oparła głowę
na jego ramieniu i przytaknęła.
Po chwili, kiedy drobne ciało byłej Gryfonki zadrżało,
Malfoy zorientował się, że Słońce już dawno zaszło, a on od jakiegoś czasu
obserwuje śpiącą dziewczynę. Postanowił, że nie będzie jej budził. Wziął ja na
ręce i zaniósł do zamku, a gdy od dormitorium dzielił ich jeden korytarz
Ślizgonka obudziła się i zaczęła wrzeszczeć. Niestety było już po ciszy nocnej,
a ona krzyczą coraz głośniej, żeby ją puścił. Jak chciała tak zrobił, postawił
ją na ziemi przodem do siebie, chwycił jeden kosmyk jej włosów i założył za
ucho. Misia patrzyła na niego roztrzepana niezdolna wykonać żadnego ruchu czy
nawet się odezwać spojrzała prosto w jego tęczówki, gdy tak patrzyli sobie w oczy,
a Hermiona właśnie miała się odezwać Draco złożył na jej ustach delikatny
pocałunek, a ona go odwzajemniła.
-Cicho… -powiedział do niej subtelnym głosem i ponownie
wziął ją na ręce, tym razem już nie krzyczała.
Postawił ją przed drzwiami jej sypialni i życzył jej
dobranoc, ale gdy miał już wchodzić do pokoju usłyszał cichutki głoski.
-Wiesz… Draco…
-Tak? –zdziwił się, gdy użyła jego imienia.
-Chciałam… No… No, chciałam Ci podziękować… Za dzisiaj, za
marynarkę, ogólnie za wszystko.
-No to czekam- uśmiechnął się ironicznie.
-Dziękuję… - wyszeptała mu do ucha i pocałowała w policzek.
-A co do marynarki to możesz mi ją oddać…
-Zwariowałeś?! Nigdy jej już nie zobaczysz!- wystawiła mu
język i zniknęła za drzwiami.
Smok pokręcił głową ze śmiechem, a Miona osunęła się po
drzwiach i dotknęła opuszkami palców swoich malinowych ust. Zaśmiała się krótko
i po raz kolejny tego dnia zaciągnęła się perfumami blondyna.
Wieczorem Blaise wbiegł zdyszany do dormitorium chłopaków i krzyknął:
-Smoku! Chcę się założyć!
-O co?
-Wypijesz jedną butelkę Ognistej duszkiem!
-Spoko. Nagroda?
-Jak wygram to wbiegniesz do Wielkiej Sali na śniadanie
spóźniony, klękniesz przed Hermioną i wyznasz jej miłość.
-Dobra- powiedział pewny wygranej Draco. –Ale jak ja wygram
to ty będziesz przez tydzień chodził w koszulce Kocham Pottera i nikogo innego!
-Zgadzam się!
Tymczasem w sypialni obok.
-Miona! Mogę się z tobą o cos założyć?
-Ale o co, Luna?
-Wypijesz duszkiem całą butelkę Ognistej!
-Spoko. Jak wygram to przyjdziesz na lekcje w ciuchach
Astorii!- powiedziała była Gryfonka.
-Okej. Jak ja wygram to wyznasz miłość Draco!
-Trzy, dwa, jeden… START! – w obu dormitoriach odbywał się
właśnie ten sam konkurs. Nikt, oprócz organizatorów nie wiedział o
zaczarowanych butelkach, które napełniały się tak, aby nikt tego nie zauważył,
ale żeby organizatorzy wygrali.
Następnego dnia rano Hermiona obudziła się i zdziwiona
zorientowała się, że wciąż ma na sobie marynarkę blondyna. A ponieważ było
jeszcze wcześnie postanowiła coś poczytać, podeszła więc do biblioteczki, ale
jak to na Niezdarę przystało potknęła się i upadła na płytki tuż obok regału.
Przestraszyła się, gdy zamiast biblioteczki zobaczyła barek, mniejszy od barku
z pokoju obok, ale nadal imponujący. Zaciekawiona nadepnęła na płytkę, na
której jeszcze przed chwilą leżała, a barek zamienił się z powrotem w regał z
książkami. Miona obudziła szybko swoje współlokatorki i pokazała im odkrycie na
środkowej biblioteczce. Rozanielona Pansy szybko podbiegła do półki po prawej
stronie i zaparło jej dech w piersiach. Kiedy Luna i Misia ujrzały tajemnicę
skrywaną przez regał również nie wiedziały co powiedziec. A była to ogromna, prawie jak pół
Wielkiej Sali garderoba w pełni wypełniona ubraniami w rozmiarze Ślizgonek. Po
dwóch tak wspaniałych odkryciach podbiegły do ostatniej płytki i wspólnie
rozwiązały tajemnicę. W jednej chwili, gdy ukazało się kolejne sekretne
pomieszczenie, wszystkie dziewczyny piszczały, a drzwi do łazienki otwarły się
z hukiem. Po chwili, kiedy dym już opadał, wyłoniło się tam trzech dobrze zbudowanych
mężczyzn z uniesionymi różdżkami* w samych bokserkach. Wywołało to śmiech,
strach i zawstydzenie ze strony właścicielek pokoju.
-Co się stało? –zapytała Hermiona.
-Usłyszeliśmy krzyki z waszego pokoju i myśleliśmy, że ktoś
was zaatakował, więc przyszliśmy was uratować!- powiedział Harry stojący po
prawej stronie.
-Tak właśnie było, sir! –wykrzyknął Blaise jednocześnie
salutując, który stał po lewej stronie.
-Ja tam przyszedłem, bo mnie zaciągnęli –wzruszył ramionami
Draco.
-Po pierwsze, pukać albo Alochomory
was nie nauczyli?!- zaczęła wyliczać Misia, ale przerwał jej Diabeł.
-Pukać to ja umiem –stwierdził poruszając zabawnie brwiami.
-Nie o to jej chodziło bałwanie!- Luna uderzyła go lekko w
tył głowy.
-Po drugie, odkryłyśmy nasze sekretne pomieszczenia
–kontynuowała Pansy.
-Po trzecie, piszczałyśmy na widok garderoby z dodatkami. Tyle butów, tyle biżuterii, tyle torebek, a to wszystko w pomieszczeniu wielkości połowy
Wielkiej Sali! –powiedziała Luna.
-Po czwarte, świat ratuje się w spodniach –zadrwiła Misia.
-A co Gryfoneczka się peszy?- zadrwił Smok.
-Nie, ale gdybym przypadkiem miała aparat to z przyjemnością
zrobiłabym Ci zdjęcie i w Magicznej Przeróbce założyłabym Ci pod te bokserki
rajtki niczym Superman. I dla twojej wiadomości: NIE. JESTEM. GRYFIAKIEM.!
–wysyczała ostatnie zdanie.
-Nie kłam, dobrze wiem po co byś robiła te zdjęcie i
bynajmniej nie dla przeróbki mnie na jakiegoś super-bohatera.
-Z Ciebie jest bohater jak ze mnie McGonagall.
-Witam panią profesor w takim razie.
I kłócili się tak przez jakiś czas, a pozostali na początku
obserwowali i nagrywali sprzeczkę, ale po kilku minutach znudziło im się to,
więc położyli kamerę i pogrążyli się w rozmowie. Przez to nie zauważyli jak ich ulubiona para zbliża się do siebie i ścisza głos z każdym zdaniem. Niestety
członkowie fanklubu Najlepszej Pary Jakiej Świat Nigdy Nie Zobaczy, tak
umiejętnie ich zignorowali, że zapomnieli o ich istnieniu.
-Jesteś bezczelny –mówiła stojąc dwadzieścia centymetrów od
niego. Ale za to jaki przystojny-
myślała wypowiadając te słowa.
-A ty wkurzająca- powiedział przybliżając się do niej o
krok. Ale też cholernie seksowna- pomyślał
jak skończył mówić.
-Marzę, żebyś zniknął mi z oczu –wyszeptała opierając ręce
na jego torsie. Ale zaraz potem wrócił i
popatrzył na mnie tak jak teraz –marzyła patrząc w jego tęczówki.
-A ja, żebyś nie przeszkadzała mi tutaj i zmieniła pokój –szepnął
mieszając swój oddech z jej. Ale na mój- dopowiedział
w myślach.
-Nie chcę Cię już więcej widzieć –powiedziała tak cicho, że
nie była pewna czy to myśl, czy słowa. Ale
najpierw mnie przytul tak jakbyś miał w rękach największy skarb.
-Z wzajemnością- odpowiedział równie cicho. Ale najpierw pozwól bym Cię podziwiał tak
żebyś nie odeszła.
-Nienawidzę Cię –powiedzieli równocześnie. Ale chyba Cię kocham- zdali sobie
sprawę.
Po mimo wrogich słów i świadomości, że i tak Hermiona się
tym nie przejmuje, słone łzy chciały wydostać się na powierzchnię, gdy Miona to
poczuła próbowała je zatrzymać, ale mimo to jedna łza wypłynęła. Widząc to
Malfoy się zmieszał, ale nie zdążył nic powiedzieć, bo Misia zniknęła za
drzwiami łazienki.
-Granger! Otwórz! Granger! –zaczął się dobijać do drzwi,
które zablokowała Ślizgonka.
-Spieprzaj! –usłyszał jej niepewny głos.
Zły wrócił do swojego pokoju, gdzie drzwi do łazienki były,
nadal, otwarte na oścież. Pokiwał głową z
politowaniem nad działaniami Prefekt Naczelnej. Kiedy wszedł do
pomieszczenia, w którym, jak jej się wydawało, zamknęła się Niezdara. Ujrzał ją
całą w ubraniu, siedzącą pod prysznicem. Makijaż zmyl się doszczętnie
pozostawiając jedynie niewyraźne smugi na policzkach, wszystkie ubrania
przylegały do jej szczupłego ciała, mokre włosy przyklejały jej się do twarzy,
a łzy mieszały się z wodą z prysznica.
-Ale i tak jest piękna-pomyślał
Draco, za co skarcił się.
-Granger…
-Co ty tu robisz? Jak tutaj wszedłeś?- zapytała cicho i
niepewnie.
-Przyszedłem, bo zaczęłaś płakać i chciałem się dowiedzieć
dlaczego, a wszedłem przez nasze dormitorium.
-I tak Cię to nie obchodzi, i tak Ci nic nie powiem, i tak
stąd nie wyjdę… Wymieniać dalej?
-No to skoro nie wyjdziesz to posiedzę tutaj z tobą –jak
powiedział tak zrobił, ściągnął koszulkę, podszedł do niej i usiadł naprzeciwko
niej pod strumieniem, jak się okazało zimnej wody.
Osiągnął zamierzony efekt, bo dziewczyna uśmiechnęła się
lekko.
-Głupek –parsknęła Misia.
-Ej, wypraszam sobie! –mówiąc to chlapnął Ślizgonkę wodą,
która nazbierała się w brodziku.
Misia mu oddała i tak ciągle. W końcu blondyn wstał, wziął
na ręce lekką jak piórko Granger i wrzucił ją do basenu, ale przestraszył się,
gdy ona nie wypływała na powierzchnię. Szybko wskoczył do wody i ujrzał byłą
Gryfonkę, która miała przymknięte powieki i nie ruszała się. Postanowił
zareagować natychmiast i pocałował Hermionę w usta, a potem wypłynął na
powierzchnię. Samodzielnie wyszedł z basenu i już miał odchodzić, ale zobaczył
Niezdarę, jak kurczowo trzyma się brzegu i nieudolnie próbuje wyjść z basenu.
-Drrracoo… -powiedziała łamiącym się głosem. –Bo… bo…
Bojanieumiempływać…
-Możesz powtórzyć?
-No, bo ja nie umiem pływać…
-Zauważyłem, ale czemu nie powiedziałaś?
-Kiedy? Jak miałeś mnie na rękach podczas biegu do basenu,
jak mnie do niego wrzucałeś, jak rozpaczliwie próbowałam złapać oddech przed
wpadnięciem do wody, jak mnie całowałeś? –powiedziała na jednym tchu.
-Widzisz ile miałaś do tego sytuacji?- uśmiechnął się
ironicznie.
-A tak właściwie to dlaczego mnie pocałowałeś? –zapytała nie
patrząc mu w oczy, bo wiedziała, że jakby popatrzył to zobaczyłby tą
narastającą i irytującą nadzieję.
-Brakowało Ci tlenu, prawda? Trzeba Cię było ratować, inaczej
posądziliby mnie o zabójstwo, a tego byśmy nie chcieli, prawda? –zaśmiał się
krótko i podał jej rękę, ponieważ wciąż starała się wyjść z basenu.
Zdziwił się, gdy zamiast odrzucić go do tyłu poczuł jak
przechyla się do przodu i ląduje w wodzie.
-Witam panie Niezdaro, w czym mogę pomóc?- uśmiechnęła się
do niego bezczelnie.
-Gratuluję Ci, pani Niezdaro. Właśnie straciłaś pomoc
–odwzajemnił uśmiech i wyszedł z wody.
-Ale.. DRACO! Draco! Proszę!- krzyknęła, ale potem ściszyła
głos.
-Możesz powtórzyć, bo nie usłyszałem?- przybliżył się do
niej.
-Zaraz będziesz mieć powtórkę z rozrywki jeżeli mnie nie
wyciągniesz!- wrzasnęła mu prosto do ucha.
-Dobra, poddaję się! –zaśmiał się i pomógł byłej Gryfonce
wyjść z basenu.
-Dzięki, Malfoy…
-Wcześniej Draco, teraz Malfoy? Ojj, Granger grabisz sobie!
–teatralnie pogroził jej palcem.
Misia uśmiechnęła się tylko słodko i ruszyła w stronę
swojego pokoju, ale z powodu zimnego prysznica po całej łazience rozlała się
woda, ponieważ pewien Prefekt Naczelny zapomniał zakręcić strumienia wody i dziewczyna straciła równowagę.
-Hermiono, ile jeszcze razy będę musiał to powtarzać? Wiem,
że jestem cholernie inteligentny, przystojny, seksowny i większość dziewczyn na
mnie leci, ale bez przesady, na każdym kroku nie musisz mi tego pokazywać, ja
rozumiem- powiedział Smok tonem psychologa do chorej umysłowo osoby, bardzo
powoli i dokładnie, trzymając ją w objęciach.
-Draco, wiem, że jestem cholernie inteligentna, ładna,
seksowna i większość chłopaków na mnie leci, ale mógłbyś mnie wreszcie puścić,
rozumiem, że ci się podobam, ja rozumiem –zacytowała jego słowa ze złośliwym
uśmiechem.
-Wiesz co Granger, wolę cię jak mnie o coś błagasz niż jak
mnie obrażasz.
-Wcześniej Hermiona, a teraz Granger, grabisz sobie
–zaśmiała się po raz kolejny cytując jego słowa.
-Kim jesteś i co zrobiłaś z Hermioną Granger?
-Pani Niezdara, miło mi, a pan to?
-Pan Niezdara, witam panią. Wiedzę, że jest pani zimno
–zauważył, gdy Miona zatrzęsła się trochę- proszę, niech pani założy i przyjmie
tą koszulkę jako znak pokoju.
-Dziękuję panu –założyła koszulkę na swoje przemoknięte
ubrania, ale ta od razu zrobiła się mokra.
Draco jako dżentelmen zaoferował jej ramię i wesoło
rozmawiając ruszyli do niedawno wysadzonych drzwi. Przez cały dzień rozmawiali
zwracając się do siebie per pani/pan Niezdara, a wszyscy uczniowie jak i nauczyciele
przypatrywali się temu ze zdziwieniem. Malfoy nieodstępujący Hermiony na krok, zawsze oferujący jej ramię
i na dodatek żartujący z nią to wyjątkowo niespotykany widok. Hogwart już wie,
że po tej parze można się spodziewać wszystkiego, np... prawie wszystkiego.
-Misiaaaa! –wrzasnął Malfoy wbiegając do Wielkiej Sali.
-Smokuuu! –zawołała go Hermiona.
-Misia, Misiaczku! Kocham Cię nad życie, kocham Twój nosek,
kocham Twoje usta, kocham Twój charakterek, kocham Cię całą! KOCHAM CIĘ!
–wrzeszczał klęcząc przed Ślizgonką, która popatrzyła na Lunę, na co ona
pokiwała głową.
-Smoku, Smoczku! Kocham Cię bardziej, kocham Twoje platynowe
włosy, kocham Twoje ubrania, kocham to jak przepuszczasz mnie w drzwiach,
kocham Cię więcej niż całego! KOCHAM CIĘ!
-A więc jeżeli ja Ciebie kocham i Ty mnie kochasz, odjedźmy
na białym rumaku ku zachodzącemu Słońcu!
-Blasie!- wykrzyknęli oboje.
-Kochanie, przepraszam Cię bardzo, ale mam tylko czarnego końa, czy może być? –zapytał Draco poważnym tonem.
-Oczywiście, że tak! Czarny jest nawet lepszy, będziemy
oryginalniejsi!
-Diabełku, na kolana! –poprosiła przemiłym tonem pani
Niezdara.
-No właśnie Diabełku, na kolana! –zaśmiała się Luna na co on
posłał jej mordercze spojrzenie, ale posłusznie przyklęknął, żeby później stać
w miejscu na czworakach.
Malfoy usiadł pierwszy i pociągnął dziewczynę na swoje
kolana.
-Na koniec świata i jeszcze dalej! –wykrzyknęła Miona, a czarny rumak ruszył.
-Nieźle to odegraliśmy, kochanie!-
wyszeptała mu do ucha jednocześnie je przegryzając.
-Dobrzy z nas aktorzy, skarbie!-
powiedział jej prosto do ucha, a potem musnął jej policzek ustami.
Oczywiście ruszyli się z miejsca jedynie o kilka metrów,
więc cały Hogwart był pewny, że szeptali sobie miłosne słówka.
Po południu Hermiona nie miała ostatniej lekcji, ponieważ
Hagrid zatruł się czymś na śniadaniu. Wyciągnęła więc z torby książkę i ruszyła
przed siebie. Przed portretem skończyła czytać opasłe tomisko liczące prawie
300 stron, a że Herm była wyjątkowo aktywną osobą i lubiła ruch kreśliła na
ścianie znak Insygniów Śmierci, co chwilę
w różnych miejscach salonu. Wreszcie stojąc przy schodach i nucąc sobie
piosenkę zakreśliła ostatni znak, który, ku jej zdziwieniu, rozsunął schody
prowadzące w dół. Dziewczyna była również bardzo ciekawska, więc od razu
ruszyła w dół schodząc ostrożnie po stopniach. Rozczarowała się widząc jedynie
przestronny parapet wyłożony miękkim materiałem przypominającym materac, wiele
poduszek przyozdabiało go. A w ścianie prostopadłej do okna znajdowało się
wiele ksiąg, zapewne innych niż w bibliotece szkolnej, w której nawiasem mówiąc
Granger nie miała już czego szukać. Przysiadła na parapecie i od niechcenia
spojrzała za szybę, a widok, który się tam rozpościerał zapierał dech w
piersiach. Zachodzące Słońce błyszczało w tafli hogwarckiego jeziora, a promyki
wesoło tańczyły z opadającymi liśćmi Bijącej Wierzby. Kilka par czy grupek
znajomych przechadzało się po błoniach wykorzystując ostatnie dni ciepłej
jesieni. Zauroczona Tym widokiem Niezdara zasiedziała się tajemniczym pomieszczeniu tak długo, że
przegapiła kolację i z zainteresowaniem obserwowała tysiące gwiazd odległych o
tysiące lat świetlnych oraz rogalik księżyca dwa dni przed nowiem. Przez
kolejne dni przychodziła tam codziennie, odrabiała tam lekcje i spędzała swój
czas na myśleniu o wszystkim i o niczym. Pewnego wieczora szybko zbiegała po
schodach obładowana notatkami, ale ujrzała kogoś na jej stałym, od kilku dni,
miejscu. Poczuła także zapach tytoniu na co uśmiechnęła się szerzej, lubiła
czasem zapalić, ale nie była uzależniona. Bezszelestnie wślizgnęła się do
pokoju, ale wszystko poszło na marne, gdy z wrażenia upuściła wszystkie
pergaminy z notatkami. Na parapecie siedział blond włosy Ślizgon i z lubością
formował kółka z dymu tytoniowego.
-Malfoy?
-Granger? Co ty tu robisz?- zdziwił się.
-Stoję, nie widać?- zironizowała, po czym zaległa niezręczna
cisza.
Wychowanka domu Węża przysiadła się do Dracona i nic nie
mówiąc zabrała mu papierosa.
-Mogłaś poprosić –stwierdził Smok podnosząc brew w
charakterystyczny sposób.
-Ej! Jak ty to zrobiłeś? –wykrzyknęła Niezdara.
-Ale co?
-No to!- dziewczyna podniosła brwi, ale widząc
niezrozumienie na twarzy Prefekta przytrzymała jedną brew na co on zaśmiał się
głośno.
-Do tego trzeba mieć wrodzony talent kochanie.
-Tylko nie kochanie!- wypuściła kłębek dymu w przestrzeń.
-A dlaczego skarbie? –zapytał zapalając nowego papierosa i
zaciągając się.
-Bo nie!
-To nie jest żadne wytłumaczenie, słoneczko –wypuścił dym,
który ukształtował się w okręg.
-Naucz mnie tak!
-Już o tym rozmawialiśmy, do tego trzeba mieć wrodzony
talent.
-Nie o to mi chodzi! –machnęła lekceważąco ręką.
-Oświeć mnie!
-No.. Nauczysz mnie palić w kółko? –zapytała z miną kota ze
Shrek’a.
-Co? –nie zrozumiał.
-Jak ty robisz, że jak wypuszczasz dym to jest takie
kółeczko a nie kłębek? –zapytała gestykulując palcami i nie przestając patrzeć
się na niego w charakterystyczny sposób.
-No już! Poddaję się!- podniósł ręce do góry w geście
przegranej. –Tylko nie patrz się tak na mnie!
-Wiesz, Malfoy… Czasem jesteś naprawdę denerwującym człowiekiem.
-I za to mnie kochasz! –zaśmiali się oboje.
Żadne z nich nie spodziewała się, że przerwanie samotności
w, jak im się obojgu wydawało, sekretnym miejscu podziała na nich równie kojąco, czy nawet nie bardziej, niż przebywanie tam na osobności. Dodatkowym plusem był
fakt, że Misia nareszcie nauczyła się palić w kółko, o czym od niedawna
marzyła. Para nie była świadoma faktu, że fanklub, który posiadał już jakże dźwięczną
nazwę I ship Dramione, sprzedawał już
na czarno koszulki z ich nazwą oraz w każdym możliwym ubraniu lub nawet we
włosach Draco i Hermiony wszczepione były mikroczipy GPS i jeszcze mniejsze
kamery. Gadżety te ufundowała firma Weasley&Weasley,
czyli główni sponsorzy akcji śledzenia pary Prefektów.
*bez skojarzeń zboczuchy xD
Świetnie ci to idzie :D Bardzo fajna część xD Mój ulubiony fragment? Zdecydowanie znikanie bluzki i czerwony stanik xD Pisz szybciutko, bo nie mogę się doczekać końca! :D
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i zapraszam do mnie ;) http://dracoihermionasielofciajaxd.blogspot.com/
BellatriX ♥
haha <3 mój też! naszło mnie tak na coś xD
Usuńdziękuję za komentarz! <3
Super część :) Mam nadzieję, że na kolejną część nie każesz nam czekać miesiąca! :)
OdpowiedzUsuńpostaram się, ale nie obiecuję!
Usuńdziękuję!
cieszę się, że ktoś miał czas pozostawić komentarz!