Bardzo przepraszam, że trwało to tak długo, ale są wakacje, a moje zawsze są nieprzewidywalne. Wyjechałam do przyjaciółki i naprawdę nie miałam czasu.
Oto część druga, na którą czekały przynajmniej te 13 osób, które zagłosowały na 'tak' w ankiecie.
Przepraszam, że jest taka krótka, ale nie planowałam drugiej części i więcej nie mogłam wymyślić, chociaż od dłuższego czasu się starałam.
Bardzo się cieszę z tego, że w ciągu ostatniego miesiąca przybyło tutaj ponad 2000 wyświetleń i
Dziękuję Wam za to ogromnie!
Miśki, komentujcie proszę ♥
&&&
Część II.
Szli
ruchliwą ulicą Londynu z zadowoleniem podjadając popcorn kupiony na jakimś
stoisku obok mugolskiego banku.
-Czyli krótko mówiąc, jesteśmy bogaci?- zapytał Draco.
-No nie do końca. Jeden galeon to w mugolskim świecie pięć
funtów. Czyli za, na przykład piwo płacisz jakiegoś galeona. Wychodzi nam to
drożej, ale mimo wszystko jesteśmy zabezpieczeni finansowo. Zarówno moje, jak i
twoje oszczędności nie mieściły się w jednej skrytce. Chociaż uważam, że i tak
powinniśmy zacząć szukać pracy.
-Granger, a istnieje możliwość kupienia taksówki?
-Malfoy, taksówki nie, ale samochodu owszem. Mam w
mieszkaniu komputer to pokażę ci zdjęcia, może akurat sobie cos wybierzesz-
uśmiechnęła się.
-Okej, jak uważasz- chwycił ją za rękę.
-Ale najpierw kupimy ci komórkę, oj nie patrz tak na mnie,
przecież wiesz, że już ci wytłumaczę! Pamiętasz jak zamawialiśmy pizzę? To był
telefon stacjonarny, tak zwany domowy, ale istnieją również takie, które można
nosić ze sobą, instalować różne aplikacje, robić zdjęcia, i tu cię zaskoczę,
ruszające się zdjęcia w mugolskim świecie nie istnieją. Jeżeli już to jedynie
filmy, takie jakie oglądałeś w telewizji. Teoretycznie to filmy składają się
właśnie ze zdjęć, których jest po prostu tak dużo i są przesuwane tak szybko,
że…- Hermiona nie zdołała dokończyć zdania, ponieważ pewien Ślizgon przerwał
jej w dość przyjemny sposób.
&&&
Wieczorem Draco ugotował
wyśmienitą kolację podaną przy świecach i wytrawnym winie. Nie spodziewał się
jednak, że Hermiona ma aż tak słabą głowę i po trzech kieliszkach była już
pijana.
-Wiesz co ci powiem, Draco? Od zawsze mi się podobałeś-
szepnęła mu do ucha przegryzając je lekko, gdy leżeli wtuleni w siebie na
kanapie.
-Granger, jesteś pijana. Gadasz bzdury.
-Ależ skąd! Nigdy w życiu nie byłam tak trzeźwa jak teraz-
oburzyła się i popatrzyła na niego zamglonym wzrokiem.
-Misia, chodź, idziemy spać- Smok wziął ją na ręce i zaniósł
do sypialni.
Kiedy zauważył, że spała, położył ją delikatnie na łóżku,
przykrył kocem i pocałował w czoło, gdy chciał odejść poczuł jak Hermiona
chwyciła go za przedramię.
-Zostań ze mną… -szepnęła.
&&&
Kilka
tygodni później czarodzieje z całego świata zaprzestali używania magii na
dobre. Dwójka współlokatorów znalazła idealne rozwiązanie ich problemów
zarobkowych. Otworzyli restaurację pod nazwą Szkoła Magii, która była zniewalająco podobna do Hogwartu. Każdy
gość przed posiłkiem zakładał Tiarę Przydziału, która komputerowo przydzielała
gości do jednego z czterech domów. Gryffindor, Slytherin, Ravenclaw i
Hufflepuff. Po przydziale kelnerzy wręczali gościom odpowiednie plakietki bądź
inne dodatki w kolorze odpowiedniego domu i otwierali im drzwi do Pokojów
Wspólnych, z których mogli się udać na lekcje połączone z innymi domami. Sale
lekcyjne były przystrojone w odpowiedni sposób i każda z nich serwowała
odmienne potrawy, jedynie w Sali do Eliksirów znajdował się tylko barek z
kolorowymi płynami oraz parkiet. Sala
bankietowa wzorowana była na Wielkiej Sali, a ogród z tyłu restauracji był
niesamowicie podobny do hogwarckich błoni. PO odkryciu swojego kulinarnego
talentu Draco szefował w kuchni, a Hermiona kontrolowała wszystko. Ustawiała
menu do każdej z sal, by ciekawe nazwy zachwyciły klientów. Mila obsługa
reagująca na przycisk Accio ubrana
była w szkolne mundurki z kolorowymi naszywkami obsługująca jedynie swój dom.
Raz po raz nad głowami gości przelatywał hologram ducha śmiejąc się dostojnie.
Oboje nie spodziewali się aż tak dużej ilości gości. Często widywali znajome
twarze ze szkoły, kiedy wychodzili z zaplecza porozmawiać z gośćmi lub zrobić
niespodziankę jakiemuś maluchowi i wręczyć mu czarodziejską różdżkę zrobioną z
żelków. Każdy wchodzący do restauracji odczuwał magiczną atmosferę tego
miejsca, większość nie miała pojęcia dlaczego, ale nieliczni wiedzieli, że to
za sprawą resztki magii Merlina. Po niecałym miesiącu wieczorne stoliki były zarezerwowane z
wyprzedzeniem na prawie pół roku! Każde dziecko mieszkające w Londynie i
okolicach chciało przeżyć chociaż chwilę w Szkole
magii przez co restauracja zaczęła organizować przyjęcia urodzinowe.
Zaskoczeni popularnością restauracji właściciele większość czasu spędzali w Szkole magii, ale zdarzały się dni,
kiedy po prostu robili sobie wolny dzień lub wieczór i spędzali razem czas.
Podczas
jednego z takich wolnych wieczorów wyjechali za miasto czarnym porsche Dracona.
Hermiona była zaskoczona, że arystokrata tak szybko opanował jazdę samochodem.
Kiedy dojechali na miejsce, przed ich oczami rozpościerały się hektary równego
terenu, starego lotniska. Współlokatorzy spojrzeli na siebie, sprawdzili czy
mają zapięte pasy i puścili muzykę na maksimum głośności. Były Ślizgon docisnął
gaz do dechy i śpiewając piosenkę idącą właśnie w radiu pędzili 190km/h, raz po
raz zanosząc się śmiechem. Takie
zachowanie stało się ich tradycją, przynajmniej raz na dwa tygodnie
przyjeżdżali na pas startowy i wpadali w szaleństwo szybkości. Oboje uwielbiali
szybką jazdę i w mieście czuli się osaczeni przez zakazy i nakazy, aczkolwiek
zawsze zachowywali nakazane reguły. Na swój sposób szybka jazda pomagała im,
oczyszczała myśli i pozwalała im uwierzyć, że dla nich nie istnieją żadne
ograniczenia.
Czasami
zabierał ją do drogich restauracji i prowadzili długie rozmowy lub po prostu
milczeli napawając się lekkością tej ciszy. Oczywiście, zdarzały im się
kłótnie, ale oni wprost uwielbiali się godzić. Zwykle w tym samym czasie
przychodzili do siebie i przepraszali za głupie zachowanie. Po upływie kilku
miesięcy zamieszkiwania apartamentu Hermiony, Draco przyszedł po pracy później
niż zwykle, a na jego twarzy gościł szeroki uśmiech. Tego dnia przeprowadzili
się do domku jednorodzinnego położonego dwadzieścia minut piechotą od
restauracji, a mimo to domek był w spokojnej okolicy.
&&&
Prawie
rok po otwarciu Szkoły magii Malfoy
zabrał ją na jedną z ich tajemniczych kolacji. Polegały one na tym, że jedno z
nich miało oczy przewiązane wstążką, a drugie prowadziło do miejsca posiłku.
Czasami były to drogie restauracje z całego świata, innym razem romantyczna
kolacja na szczycie wierzy Eiffela, a czasami hot-dogi z budki z nowojorskiego
Central Parku.
Tego
dnia Hermiona była podekscytowana, ponieważ ostatnio ona zabierała go w
przeróżne miejsca, zżerała ją ciekawość n co tym razem postawił
nieprzewidywalny blondyn. Kiedy pozwolił jej ściągnąć wstążkę zaparło jej dech.
Ku jej zdziwieniu znajdowali się w ich restauracji, w Sali Astronomicznej, która
podobno miała być w remoncie jeszcze przez dwa tygodnie. Tymczasem ona
siedziała przy stoliku ozdobionym delikatną srebrną lampką, która połyskiwała
lekko. Sufit został całkowicie usunięty i nad ich głowami migotały wesoło
miliony gwiazd, a rogalik księżyca zdawał się uśmiechać olśniewając swym
blaskiem. Dekoracje niczym wyjęte z Wieży Astronomicznej zaskakiwały swą
prostotą jednocześnie urzekając mądrością, jak z nich biła. Oprócz lampki na
stoliku, który swoją drogą był jedynym w Sali, pomieszczenie oświetlały jedynie
gwiazdy i księżyc. Zanim zdążyła skomentować niespodziankę kelner, wyjątkowo
ubrany dzisiaj w białą koszule i czarny krawat, przyniósł im przystawki pod
nazwą Kropla gwieździstego nieba, co
okazało się być lekką zupą-kremem.
-Szczęśliwego Dnia Spadających Gwiazd, Hermiono. Pomyśl
życzenie- szepnął, gdy brunetka zachwyciła się meteorami zostawiającymi
świetlne pasy.
Zjedli Nową
Konstelację, której tajemniczość polegała na zjedzeniu jej z przepaską na
oczach umilając sobie kolację rozmową. Na deser podano im Gwiezdny Pył, były to lody ze srebrną posypką, która wnikała w lody
przez co wyglądały one niepowtarzalnie.
Draco
jednak najlepsze zostawił na koniec. Cicha muzyka, która towarzyszyła im
podczas kolacji lekko się pogłośniła, a
szarooki zaprosił Mionkę do tańca. Po kilku piosenkach muzyka jakby przycichła,
a Malfoy odsunął się nieznacznie od byłej Gryfonki, która przystanęła i
zdziwiona przypatrywała się gwiazdą. Wydawało jej się, że zaczęły się poruszać
układając się w krótki napis. Zdezorientowana dziewczyna wyszeptała to zdanie w
przestrzeń, ale zaraz usłyszała je nieco głośniej, wypowiedziane z ust Draco.
-Hermiono, wyjdziesz za mnie?- dopiero, kiedy na niego
spojrzała zorientowała się, że przykląkł on na jedno kolano i wyciągnął w jej stronę
aksamitne pudełeczko z pierścionkiem z białego złota.
Nadal będąc w szoku, spojrzała na niebo, ale tam wciąż
widniały słowa, które każda kobieta chce usłyszeć w swoim życiu.
-Tak, oczywiście, że tak, Draco!- wyszeptała bojąc się
zepsuć tej magicznej atmosfery, po czym rzuciła mu się na szyję.
Chłopak objął ją i delikatnie wsunął na jej palec serdeczny
pierścionek zaręczynowy po czym szepnął jej do ucha:
-Kocham cię, najbardziej na świecie.
-Też cię kocham. Dziękuję, że jesteś- przytuliła się do
niego mocno.
&&&
Czterdzieści lat
później…
-Dziadku, a jak ty zrobiłeś, że gwiazdy kiedy się ruszały
oświadczałeś się babci, skoro magia przestała wtedy istnieć?- zapytała
szesnastolatka na rodzinnym obiedzie.
-No właśnie, Draco, jak ty to zrobiłeś?- zwróciła się do
swojego męża siwa kobieta siedząca naprzeciw nastolatki.- Tyle lat minęło, a ja
nawet nie wiem…
-Znalazłem tego dnia moją różdżkę, która wtedy nie zniknęła
i rzuciłem nią to jedno, ostatnie zaklęcie po czym rozpłynęła mi się w dłoni.
Ale istnieje też inna wersja. To po prostu za sprawą magii miłości- i
uśmiechnął się szeroko, a wszyscy obecni odpowiedzieli mu tym samym.
Hermiona
popatrzyła po zebranych i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Miała cudowną
rodzinę, której znakiem rozpoznawczym były piękne tlenione loki lub raz na
jakiś czas proste jak struna kasztanowe włosy. Jej najstarszy syn z żoną i
dwójką nastoletnich dzieci, siedział tuż obok młodszego brata, którego
narzeczona była w ósmym miesiącu ciąży. Najmłodszy z synów zawzięcie rozmawiał
ze swoimi bratanicami i bratankami, a jego dziewczyna śmiała się wraz z jedyną
córką Hermiony i Draco, która jak do tej pory podążała szkolnymi śladami ojca i
nie zamierzała się szybko ustatkować.
Nikt
nie spodziewał się, że świat bez magii okaże się zupełnie inny niż do tej pory.