poniedziałek, 30 grudnia 2013

Miniaturka #3 Godzina do północy

Udało się w grudniu, tyle, że to nie rozdział... Przepraszam!
Planowałam napisać tego typu miniaturkę i postanowiłam, że jej tematyka jest odpowiednia do sytuacji! Obiecałam rozdział, ale lepsze coś niż nic, prawda?
Jeszcze raz bardzo przepraszam!
Dziękuję za 6597 wyświetleń! Nie zasługuję na to!
Jeśli komuś się nudzi tak jak mi, to piszcie na GG: 21206351
Proszę o komentarze!
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!
enjoy! ;*
***
-Jako, że w tym roku na przerwę świąteczną zostało większość uczniów, razem z pozostałymi nauczycielami postanowiliśmy zorganizować Bal Kończący Rok potocznie zwany Imprezą Sylwestrową, tak więc w przyszły poniedziałek i wtorek wszystkie lekcje zostają odwołane. Bal rozpocznie się o godzinie 18.
Mimo, że był to komunikat sprzed tygodnia nadal wiele osób wciąż o nim mówiło. Nie bez powodu- Impreza miała się odbyć już jutro! Od kilku dni Hogsmade było przepełnione uczniami, a głównie uczennicami z Hogwartu.
-Ginny! Kidy wracamy? -od kilku minut Hermiona chciała wracać.
-Nie wrócimy dopóki nie znajdziemy dla ciebie idealnej sukienki!
-Nie mogę założyć tej z wesela Billa i Fleur albo tej z czwartej klasy?
-Oj, kochana! Nie ma mowy! To jest prawdopodobnie twoja ostatnia impreza z całą szkołą!
-Wiesz co, Ginn?
-Słuch... -wypowiedź młodszej dziewczyny została przerwana przez gwałtowne uderzenie śnieżką.
-Radzę ci uciekać. Pięć... Cztery...
-Oj, Wiewiórko na odliczanie jeszcze przyjdzie pora -zaśmiał się Blaise i skradł całusa swojej rudej dziewczynie.
-Ugh... Nie przy mnie! -odezwały się dwa głosy.
-Kogo moje piękne oczy widzą? Hermiona Granger we własnej osobie.
-Nie pochlebiaj sobie, Malfoy.
-Udam, że tego nie usłyszałem.
-Nie moja wina, że prawdopodobnie masz problemy ze słuchem.
-Granger, grabisz sobie.
-Przykro mi, ale raczej śniegu grabiami nie zbierzesz.
-Ale za to rękami owszem -powiedział Draco i uformowawszy wcześniej białą kulkę rzucił nią w szatynkę.
Miona wzięła garść śniegu z zamiarem uformowania z niej śnieżki. Pech chciał, że dziewczyna rzucając poślizgnęła się i trafiła w Zabiniego prosto w twarz. Widząc co narobiła szybko wstała, chwyciła zdezorientowaną Ginny i zaczęła biec. Chwilę później dziewczyny wyrównywały oddech w jakimś zaułku.
-O, popatrz tam jest jakieś światło!
Ruda podbiegła do drzwi i uśmiechnęła widząc szyld kawiarni. Otworzyła drzwi, dzięki czemu zabrzęczał dzwoneczek oznajmujący przyjście gości. Mimo początkowych uprzedzeń Hermiona podążyła za przyjaciółką do pomieszczenia. Kawiarnia utrzymana była w kremowo-błękitnej kolorystyce, dziewczyny odczuły domową atmosferę i z chęcią rozsiadły się na kanapie obitej materiałem w kratkę. Po chwili podeszła do nich staruszka z uśmiechem na twarzy.
-Co podać kochaniutkie?
-Ja poproszę kakało z piankami.
-Ja też -zamówiły dziewczyny.
Przyjaciółki rozpoczęły rozmowę na temat zbliżającego się Balu oraz wciąż nie wybranej kreacji dla Hermiony. Jakiś czas później do ich stolika podeszła staruszka i słysząc temat rozmowy, zapytała:
-Świętujecie w szkole wejście w Nowy Rok?
-Organizowany jest Bal, na który nie mamy żadnych kreacji.
-Och, to dobrze się składa -starsza pani uśmiechnęła się i wyszła na zaplecze, lecz zaraz wróciła niosąc dwa beżowe materiały. -Zajmuję się też projektowaniem i szyciem kreacji balowych.
Gryfonki wzięły od staruszki pokrowce i udały się za parawany, które wyczarowała właścicielka kawiarni.
-Miona? Czy ty też właśnie się zakochałaś? -młoda Weasley krzyknęła zza swojego parawanu.
Dziewczyny wyszły zza swoich prowizorycznych przebieralni i obu usta ułożyły się w literkę 'o'.
Hermiona miała krwistoczerwoną asymetryczną sukienkę. Spódnica wykonana była z błyszczącego na srebrno tiulu, z przodu sięgała jej do połowy ud, a tył ciągnął się za nią. Góra była bez ramiączek z dekoltem w kształcie serca, a talia przepasana była błyszczącym tiulem z tyłu zakończony kokardą.
-Misia! Wyglądasz cudownie! -wykrzyknęła Ginny, kiedy skończyła się jej przypatrywać.
-Powiedziała ta, która ma na sobie cudo! -uśmiechnęła się Prefekt Naczelna.
Suknia Weasleyówny była zielona ze złotymi wstawkami. Cała przylegała do smukłej sylwetki Rudej. W przeciwieństwie do kreacji szatynki była ona z lekkiego, nieprześwitującego materiału. Dół sukienki był długi, lecz nie przesadny, po lewej stronie od uda ciągnęło się wycięcie idealnie eksponujące długą nogę dziewczyny. Kreacja była bez pleców, dzięki czemu widać było tatuaż na prawej łopatce, a materiał zaczynał się nisko nad pupą, przód był zabudowany i miał długie rękawy.  Cała sukienka wyglądała jak wyjęta z bajki, dzięki połyskującemu na złoto materiałowi.
-Z chęcią opowiem wam jeszcze ciekawą legendę, oczywiście jeśli chciałybyście posłuchać.
-Chwileczkę, tylko wyskoczymy z tych cudów -powiedziała Miona.
Po chwili wszystkie siedziały na kanapie i wsłuchiwały się w słowa staruszki.
-Dawno, dawno temu powstała legenda o miłości przeznaczonej, jedynej w swoim rodzaju, od zawsze i na zawsze. Miłości, którą odkrywa się raz na tysiąc lat. Sylwester, wejście w Nowy Rok. To wtedy dzieją się największe cuda, od wieków jest to okazja do zakończenia sporów. Legenda ta opowiada o zakazanej, wręcz nierealnej miłości. Trwała wojna pomiędzy dwoma plemionami czarodziejów. Jeden pełen był mugolaków, czarodziei półkrwi i sporadycznie pojawiało się tam kilka osób czystej krwi. Drugi składał się tylko z arystokracji, małżeństwa z więzami krwi były tam na porządku dziennym. Na czele wojska czysto krwistych stał bogaty, wysoko ustawiony książę z wielopokoleniowym rodem czarodziejów- Viore. Armii, która stała na polu walki przeciwko niemu przewodziła księżniczka, tyle, że mugolska, była mugolaczką, szlamą, osobą, która nigdy nie powinna mieć różdżki w ręce, ale mimo to była najlepszą czarownicą jaką widzieli, nosiła imię Quille. Początkowo wiele osób uważało za niedorzeczność fakt, że kobieta włada całą armią. Pewnego zimowego dnia, dwoje dowódców postanowiło zaprzestać walk, w tym celu oboje udali się do obozu przeciwnika, bez broni, bez różdżek. Spotkali się w połowie drogi, zaczęli rozmawiać i udało im się dojść do porozumienia, podpisali traktat pokojowy i mimo, że ich plemiona nadal były sobie przeciwne to oni wciąż się spotykali i rozmawiali, mogli to robić godzinami. W jednej z tych długich rozmów postanowili zorganizować bal na cześć zakończenia wieloletniego sporu. Bal, dzięki któremu powstała legenda. W Sylwestra prawie tysiąc lat temu, podczas balu wydarzyło się coś, czego nikt inny nigdy się nie spodziewał. Para odwiecznych wrogów pocałowała się równo o północy, lecz nie to było najdziwniejsze. Oni unosili się w powietrzu, a wokół nich rozsypywała się złotawa mgiełka. Podobno, Viore i Quille żyli ze sobą do końca i żyją nawet teraz, jako duchy. Ich miłość była ukryta od zawsze, lecz przetrwała wieczność. Jeżeli zdarzy się takie głębokie uczucie to zakochani tego nie będą wiedzieć, zobaczą to inni, gdy o północy kończącej jeden rok pocałunek złączy dwa światy przy pomocy mgiełki, takiej jak prawie tysiąc lat temu. No, ale to tylko legenda, więc nie spodziewajcie się za wiele -staruszka zakończyła swoja opowieść, a Gryfonki patrzyły na nią z zainteresowaniem.-Ojej, która to już godzina! Wybaczcie, ale będę musiała zamykać.
-Oczywiście, ile jesteśmy pani winne za suknie? -Hermiona już sięgała do torebki po portfel.
-O nie, kochanie. Uznajmy to jako prezent.
-Nie ma mowy! Proszę, niech pani to weźmie- Ginny podała kobiecie galeony.
Kobieta pokręciła głową i pstryknęła palcami, a dziewczyny znalazły się w dormitorium prywatnym Miony.
-Ginn! Musimy tam wrócić! Przecież...
-Wiem, ale jest już późno, przyjdziemy tam jutro po Balu.
-No... Dobrze. Zostajesz u mnie?
-Z chęcią. Trzeba sobie zrobić salon piękności.
Do Balu przygotowywały się cały dzień i oczywiście przyszły spóźnione. O godzinie 18.30 drzwi Wielkiej Sali otwarły się przy okazji głośno skrzypiąc, dzięki czemu wszyscy zebrani odwrócili głowy w ich stronę, a muzyka jakby ucichła.
-Cholerne drzwi! Mogliby je jakoś naoliwić, a nie, że nawet po cichu spóźnić się nie można! -mówiła Granger, a nieco speszona Weasley podeszła jak najszybciej do stolika i usiadła.- Ginn! Zaczekaj! Czemu ja się zgodziłam na te buty!
Ku zdziwieniu wszystkich osób obecnych na sali okazało się, że spóźnialskimi była zawsze idealna Hermiona Granger i szalona Ginerva Weasley, lecz dzisiaj należałoby zamienić przymiotniki je określająe, ponieważ dziewczyny nie zachowywały się tak jak zawsze.
Gryfonki również z wyglądu nie przypominały siebie. Hermiona do swojej darmowej kreacji dobrała szpilki wysadzane srebrnymi i czerwonymi brylancikami, włosy wyprostowała i włożyła w nie czerwoną kokardkę. Całość dopełniła makijażem z pazurem, czerwone usta, idealne kreski na oczach i srebrny cień do powiek. Gdyby nie głos dziewczyny, nikt nie domyśliłby się z kim ma do czynienia. Ginny natomiast na nogi wsunęła złotawe szpilki, lecz o niższym obcasie niż Miona, włosy lekko zakręciła, tak, że układały się w delikatne fale i zaczesała je na bok. Usta musnęła błyszczykiem, a oczy lekko pomalowała złotym cieniem. W efekcie końcowym wyglądały jak dwa przeciwieństwa i tak też się zachowywały. Po jakiś czasie do starszej Gryfonki podszedł blondyn o nieziemsko pięknych oczach.
-Przepraszam panią, pani Prefekt, ale godzinę temu mieliśmy zatańczyć pierwszy taniec -Draco ukłonił się nisko niczym królowej i wyciągnął rękę.
-No dobra, miejmy to już za sobą.
-Ludzie udajemy, że właśnie rozpoczyna się Bal, bo przybyła osoba, bez której nie mógłby on zaistnieć! -powiedział Malfoy do mikrofonu, a DJ puścił tango, do którego Prefekci uczyli się tanczyć od początku roku.
-A po co udawać? Ginn, chodź! -Diabeł uśmiechnął się iście szatańsko i razem ze swoją dziewczyną niepostrzeżenie przestawił wszystkie zegary w sali o godzinę w tył.
Zabawa trwała w najlepsze, a alkohol lał się litrami. Towarzystwo podzieliło się na małe grupki. Jedna z nich właśnie rozpoczynała grę w Prawdę lub Wyzwanie.
-Czy ta różdżka musi tak dymić? -zapytał Potter.
-Musi, bo widzisz, jeśli dym zmieni kolor na czerwony to znaczy, że osoba kłamie lub nie wykonała zadania, a jeżeli na zielono to jest to prawda i wyzwanie zostało zakończone -wytłumaczyła Pansy.
-Zaczynamy? -zapytał Neville.
-Ja chcę pierwsza! -wykrzyknęła Luna, zakręciła różdżką, która wskazała na Harrego.
-Prawda czy wyzwanie?
-Prawda.
-Hmm...
-Czy jesteś prawiczkiem? -zapytała szybko Pans, widząc niezdecydowaną Lovegood.
-Nie, nie jestem.
-Uuuu... -rozległo się w kółku.
-Dobra. Ginny! Prawda czy wyzwanie?
-Prawda.
-Gdzie miałaś swój pierwszy raz i z kim?
-Skąd ta pewność, Potter? -zaśmiał się Smok.
-W łazience prefektów z... ej, to są dwa pytania! -zauważyła, gdy dym zaczął zmieniać kolor na zielony. -Teraz ja kręcę! -uśmiechnęła się i pochyliła nad Blaisem, żeby szepnąć mu do ucha ważną informacje 'Dochodzi 23, wiesz co robić.'
-Miona! Prawda czy wyzwanie? -zapytał Blaise z uśmiechem na ustach, ciesząc się, że zaklęcie zadziałało.
-Niech będzie wyzwanie.
-Dobra... Niech pomyślę... -Ruda uśmiechnęła się w duchu. -Mam! Pocałuj się z Draco! Teraz!
-Ehh.. Drcuuuśiuuu! Chodź no tu do mnie! -zaczęła naśladować Astorię.
-Tak mnie nie zdobędziesz!- zaśmiał się Malfoy, ale posłusznie podszedł do Gryfonki.
To co się później wydarzyło zapadło na długo w historii Hogwartu. Kiedy usta wrogów dotknęły się, zegary w Wielkiej Sali zaczęły wybijać 23, lecz Hogwarcki zegar oznajmił szkole, że właśnie wybiła północ. Para, zamiast zakończyć swój pocałunek pogłębiła go i nieświadomie unieśli się w powietrze. Całowali się ponad głowami uczniów, na których zlatywały resztki złotawej mgiełki otaczającej Draco i Hermionę. Wraz z ostatnim biciem zegara para delikatnie wróciła na ziemię.
-Kocham Cię -wydobyło się z ich ust w tym samym momencie, a wciąż oniemiali uczniowie zaczęli powoli klaskać, a po chwili słychać już było gromkie brawa.
-Hermiona! Jesteś nią!
-Kim jestem?
-Dziewczyną z legendy!
-Jak to?
-Chodź! -Ruda chwyciła ją za rękę i wybiegła z Wielkiej Sali.
Niedługo później dziewczyny skręciły w zaułek, ale zamiast zobaczyć witrynę sklepową ujrzały kartkę przyklejoną do muru.
Znalazłam zastępczynię, a Viore zastępcę.
Do zobaczenia na drugiej stronie!
Quille
PS. Zatrzymajcie sukienki.

60 lat później
-I gdyby nie ja i babcia Ginny, zapewne Hermiona i Draco nie byliby teraz ze sobą -opowiadał Blaise.
-Diable! Czy ty znowu opowiadasz moim wnuką tę Sylwestrową historię? -zapytał mężczyzna wchodzący do pokoju.
-Och, przestań, kochanie! To jest naprawdę ciekawe! -zaśmiała się brunetka siadając na kolanach swojego męża.
-Słucham tego co roku od 60 lat, zdążyło mi się już znudzić, zwłaszcza, że ja to przeżyłem.
-To co dzieciaki? Jeszcze raz? -zapytała Ginny wchodząc do pomieszczenia.
-Taaak! -słysząc radosne okrzyki wnuków, siedemdziesięciolatkowie uśmiechnęli się, a pani Zabinii rozpoczęła opowieść.
Tę samą opowieść, którą Draco i Hermiona słuchali co roku w dzień swojej rocznicy, w Sylwestra tego roku wypadała 59 rocznica ich ślubu.

940 lat później
-Dawno, dawno temu... -Miona powtórzyła opowieść Quille sprzed tysiąca laty, lecz dodała swoją część.- Tysiąc lat później historia zatoczyła koło. Z małą pomocą przyjaciół, Zakazana para odnalazła się. Ale to tylko legenda.
Dzień później w miejscu kawiarni młode dziewczyny zastały tylko kartkę.

Pojawiła się nowa Zakazana Para.
Ta sprzed tysiąca lat może spokojnie odejść.
Do zobaczenia!
Draco i Hermiona

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Miniaturka #2 Wigilia śmierci

Dzisiaj krótko i zwięźle. Pomysł pojawił się przed godziną i po wielu przemyśleniach wstawiam miniaturkę, z której jestem nawet zadowolona, to na pewno przez ten Sad End, ale ciii! Odrobinę  świąteczna, ale minimalnie. Obiecuję, że rozdział pojawi się jeszcze w grudniu!

&&&

24 grudnia 2013 roku.
-Dlaczego zawsze mi to robisz?!- wykrzyknęła i wybiegła z domu.
A ja siedziałem, siedziałem i czekałem, aż wróci. Jednak po godzinie jej wciąż nie było. Chwyciłem płaszcz i wsiadłem do samochodu. Byłem pewny, że ją tam znajdę. Zawsze tam przychodziła, kiedy się pokłóciliśmy. Siedziała tam, a jej łzy mieszały się z rzęsistym deszczem.
-Mała, przeziębisz się. Wstawaj z tej ziemi -podciągnąłem ją do pionu, a ona wtuliła się we mnie jak w maskotkę.
-Dlaczego to musiało się przytrafić akurat nam?- zapytała przenosząc na mnie swój wzrok.
Piękne i duże oczy, takie same jakie miała ONA. Podmuch wiatru zdmuchnął ostatni płatek białej róży, który znalazł się w jej platynowych włosach idealnie się z nimi zlewając.
-Damy radę.
-Obiecujesz?
-Obiecuję, słoneczko -pocałował Mię w czoło i przytulił się do niej.
Zanim odeszli spojrzał jeszcze raz na płytę grobowca.

Hermiona Jean Malfoy
ur. 19 września 1979 roku
zm. 25 grudnia 2010 roku

Ginerva Molly Zabini
ur. 11 sierpnia 1981 roku
zm. 25 grudnia 2010 roku

Draco Lucjusz Malfoy
ur. 5 czerwca 1980 roku
zm. 25 grudnia 2010 roku

'Wypadki chodzą po ludziach, ale po nas najczęściej' ~Draco Malfoy

-Gdybym wziął wtedy różdżkę... -westchnął.
-To nie twoja wina, wujku. To wina tego mugola. Nienawidzę mugoli.

-Nie jestem pewny czy wytrzymam z nią i z Max'em... Tak bardzo mi ICH przypominają...- pomyślał Blaise Zabini patrzący jak jego szesnastoletnia chrześnica- Mia Hope Malfoy i sześcioletni synek- Max Leon Zabini rozpakowują prezenty wigilijne.