poniedziałek, 1 kwietnia 2013

#2 Nowy gabinet, nowe informacje

Aaaaaaaaaaaaa!!! już prawie 600 wejść! kocham was po prostu! <333 Może niektórzy zauważyli button szabloniarni, jestem 2 w kolejce, więc za niedługo się tu zmieni! Jak minęły święta? Mi świetnie, a od tamtego wtorku mam 3 kuzynkę! ^^ (Łucja) Ten rozdział jest dla mnie taki urodzinowy, bo za 5 dni będę mieć 13 lat! Przepraszam za tak długa przerwę, ale niestety moje lenistwo zwyciężało nad moją chęcią przepisania tego oto rozdziału, ponieważ jest długgiii, jak na mnie. Myślę, że jest on interesujący, ale to moje zdanie. Jest tutaj ukazane trochę takiej 'mojej' Hermiony, tzn. Leny. Komentujcie miśki! ♥
postscriptum jeśli macie fb to prosiłabym o polubienie stronki, którą prowadzę z moją przyjaciółką,  poświęconej najlepszej serii książek na świecie, Harry'emu Potter'owi. Oto ona: A teraz żryj Avade, mugolu.
&&&
-Okej, czy mógłbyś mnie postawić? -zapytała zdziwiona.
-Ejj, co jest?Normalnie umierałabyś ze szczęścia na mój widok, coś się stało? -pytał zdumiony arystokrata oniemiałą dziewczynę.
-Przepraszam, ale chyba mnie z kimś pomyliłeś, nazywam się Lena Caremichele -kulturalnie wytłumaczyła, ale nie dawał za wygraną.
-Nie, to nie możliwe! To przecież ty, czemu nie jesteś we Francji?
-Panie...? - nie chciała, żeby wiedział, że się znają.
-Malfoy... -odpowiedział, ale bez tej wyższości jaką zapamiętała, nawet był trochę przygaszony mówiąc to.-Akurat ty powinnaś to wiedzieć...
-Malfoy! Na tyłek Merlina! Nie nazywam się Bianka, pomyliłeś mnie z kimś! Kojarzę cię, ale NIGDY nie umierałabym ze szczęścia na twój widok!
Co najwyżej ze strachu..., pomyślała.
-Po pierwsze, mów mi Draco- wyciągnął rękę na co ona odpowiedziała skinieniem głowy, bo nie chciało jej się podchodzić, odrzekła też cichym 'Lena'. -Po drugie: 'na tyłek Merlina'? W życiu nie słyszałem takiego określenia, no może dawno, nie ważne... Po trzecie, przepraszam za pomyłkę, mój błąd. Pomyliłem cię z Ministrem Francji-wyjaśnił szybko.
-Dobrze, nic się nie stało. W każdym razie praca jest dobrze wykonana, tak więc Harry- tu arystokrata znacząco podciągnął brew i stał tak przez jakiś czas.- Jak już mówiłam MINISTER objaśnił mi na czym polegać będzie polegać ten nowy oddział. Mianowicie jedno słowo- przyszłość. Na razie tracimy tu czas, a powinniśmy szukać odpowiedniego pomieszczenia na gabinet. Ta sala będzie służyła temu co kiedyś.
Idąc tak za nową współpracownicą nie mógł się oprzeć wrażeniu, że już ją kiedyś widział. Jedna z jego licznych panienek? Nieee. Jest zbyt podobna do Bianki, którą darzył braterską miłością. A może ona tylk osobie żartuje? Też nie. BritNews Magic* huczałby o przybyciu Ministra Francji, zważając na to, że jest ona siostrą właściciela. A skoro o nim już mowa to Malfoy dawno już z nim nie pił, trzeba będzie to nadrobić.  Długo rozmyślając na rozmaite tematy doszedł do pomieszczenia idealnego na gabinet. Był to pokój ze średniej wielkości hall'em i parą drzwi. Wszedł do tych po lewej, które zdecydowanie wyglądały na nowsze, i z zadowoleniem stwierdził, że pokój jest duży i pozostanie dość miejsca nawet po wstawieniu biurka i kilku innych mebli. Na jego twarzy zagościł jeszcze większy uśmiech po ujrzeniu rozsuwanych drzwi zastępujących jedną ze ścian. Otworzył je i miał przed oczami identyczne pomieszczenie co przed sekundą, tyle że w lustrzanym odbiciu. Zdziwiony, że nie ma z nim jego wcześniejszej towarzyszki postanowił wyjść i czekać przed drzwiami hall'u na Lenę. Stał tak krótką chwilę, ponieważ z drzwi obok wybiegła wystraszona współdyrektorka. Prze przypadek wpadła na niego i od razu odskoczyła nadal trzęsąc się ze strachu. Miała mocno rozszerzone źrenice i po ujrzeniu 'przeszkody' na jej twarzy zagościł wyraz ulgi.
-Coś się stało?- zapytał, ale nie odpowiedziała, teraz już czerwona ze wstydu.
-Zwracamy się do siebie po imieniu, tak?- kobieta kiwnęła lekko głową, nadal nieco zawstydzona.- A więc Leno, sądzę, że znaleźliśmy odpowiednie miejsce. Zapraszam -otworzył i przepuścił ją w drzwiach- Wybierz twój gabinet- szepnął jej tuż obok ucha. Sądził, że pójdzie do tych po lewej stronie, nowych, zadbanych. Ale ona podeszła do tych starych, zniszczonych i zaniedbanych. Nacisnęła lekko klamkę, tak jakby się bała, że z mocniejszą siłą drzwi się rozpadną. Ja też bym się bał, pomyślał były Ślizgon. Po krótkiej analizie wielkości pomieszczenia rozejrzała się dokładnie, na kilka sekund jej spojrzenie zatrzymało się na miejscu gdzie powinna znajdować się ściana, ale były tam kolejne drzwi. Uważnie wpatrując się w nie zauważyła towarzysza, który stał oparty o framugę z przymkniętymi oczami. Podskoczyła lekko na widok ogromnego okna z dużym, przeznaczonym do siedzenia parapetem. Uradowana podbiegła do niego i usiadła podciągając kolana pod brodę. Spoglądała właśnie na cały Londyn; Big Ben, London Eye, na które zawsze bała się wejść, Pałac Buckingham i liczne czerwone kropeczki, zapewne autobusy. Zauroczona widokiem nie zwróciła uwagi na siadającego po drugiej stronie blondyna.
-To jak? Może być?- na dźwięk jego głosu przestraszyła się nieco.- Och, przepraszam, myślałem, że mnie widziałaś.
-Nic nie szkodzi, a gabinet jest cudowny!- odparła zgodnie z prawdą. Milczeli po tym chwilę, jednak Draco przerwał tę ciszę.
-Mogę ci zadać pytanie?
-Już to zrobiłeś, następnym razem od razu mów- zaśmiała się.
-No dobrze, -odparł rozbawiony- a więc chciałbym się zapytać, dlaczego jesteś tak ubrana, nie w jaką kieckę czy coś tylko tak... inaczej?
-Hmm...Zdefiniuj co dla ciebie znaczy inaczej- uśmiechnęła się.- Zgadza się, W PORÓWNANIU DO INNYCH PRACOWNIKÓW MINISTERSTWA jestem ubrana inaczej, ale na przykład jutro czy za tydzień będę wyglądać tak jak oni, nie czekaj- chwilę myślała po czym dokończyła.- Będę ubrana elegancko, ale nadal będę się wyróżniać, bo nie założę czarnej koszuli i spódnicy, po której sama bym deptała, tylko turkusową sukienkę nad kolano, złoty kołnierzyk i kopertówka i do tego szpilki w tym samym kolorze- powiedziała jednym tchem.
-Wow. Nie prosiłem o wyjawienie jak będziesz wyglądać, tylko o odpowiedź na pytanie dlaczego nie jesteś taka jak inni, taka hmm... normalna?- nie dawał za wygraną Malfoy.
-Są tego 2 powody, może 3, ale i tak powiem ci tylko 2 z nich. No to pierwszy: Nie jestem taka jak ci wszyscy sztywniacy, bo nigdy nie chciałam taka być. Dawno temu przysięgłam sobie, że nie będę taka. Wiecznie zalatana, zawsze idealna- zdziwiło go, że skądś zna te słowa i poprzysiągł sobie to samo.- Poza tym zatrudniłam się tu tylko dla zabicia czasu. A po drugie: Nie jestem jak to ująłeś normalna, bo po prostu normalność nudzi- odpowiedziała wzruszając ramionami. Po tym nie odzywali się długo, każde myślało o czym innym. ON o tym, że te słowa już słyszał, ale nie mógł sobie przypomnieć dlaczego i od kogo. Pamiętał jedynie, że przysiągł ich dotrzymać i spełnił tę obietnicę, ale jakby to odciągał zawsze zostawało pytanie: KTO?!. ONA zastanawiała się jakim cudem tak łatwo jej się z nim rozmawia i dlaczego powiedziała mu to wszystko. A może Harry miał rację? Może on rzeczywiście się zmienił? Siedzieli tak i nic nie mówili, a każde z nich myślało o rzeczach niby różnych, ale sprowadzających się w jedna sprawę. Nie zauważyli nawet kiedy przyszła noc. Arystokrata dalej dumał, a Lena już zdążyła zasnąć. Zorientował się o tym o 1 w nocy. Wyciągnął szybko telefon, były Ślizgon jest szczęśliwym posiadaczem wielu mugolskich sprzętów, bo w pewnych kwestiach są one bardziej przydatne od magii, widząc dziewczynę i w tym samym tempie zadzwonił do Potter'a. Z komórki rozległ się jakże kochany i uwielbiany przez wszystkich głos sekretarki: 'Przykro nam. Numer znajduje się poza zasięgiem sieci lub abonament na wyłączony telefon. Poinformujemy go o tej próbie połączenia.'
-Cholera, Potter!- zaklął arystokrata. Zrezygnowany postanowił zabrać ją do swojego mieszkania, no bo co innego mógł zrobić? Był gentelmen'em, nie chciał jej grzebać w torebce, a już na pewno nie chciał jej budzić, nie wiedział co może mu zrobić. Wiedział, że ona ma charakterek.  Wziął ją na ręce i wyniósł z Ministerstwa. O tej godzinie nikogo nie zastał po drodze. Jak większość facetów Draco uwielbiał samochody, więc nie teleportował się tylko delikatnie ułożył dziewczynę na siedzeniu pasażera i zapiął jej pas, a sam usiadł za kierownicą swojego porche i popędził do centrum miasta. Był tam wysoki na 10 pięter budynek, cały oszklony lustrami weneckimi. Należy on w całości do czarodziejów, mugole myślą, że go tam nie ma, ale nie przechodzą przez niego dzięki czarowi. Malfoy wjechał na podziemny parking i stanął na swoim miejscu obok jakże mu znanego z widzenia błękitnego mini coopera. Wysiadł z samochodu i razem z współpracownicą niesioną przez niego dotarł na najwyższe piętro, do swojego mieszkania. Wieżowiec również dach miał oszklony, więc Draco dał za to dużą sumę galeonów, ale cóż. Na pewno nie żałował, przez sufit było widać idealnie ciemne sklepienie nieba wraz z połyskującymi gwiazdami i rogalikiem księżyca. Lenę zaniósł do swojej sypialni, położył na łóżku oraz przyciemnił sufit, aby poranne promienie nie wyrwały dziewczyny ze snu. Sam wziął prysznic i udał się do swojego salonu i jednym machnięciem różdżki rozłożył kanapę jednocześnie włączając telewizor. Zasnął około 3. W myślach wciąż miał zdanie wypowiedziane przez osobę, która spała u niego w sypialni, jak i kogoś dobrze mu znanego, lecz zapomnianego. A śniła się Draconowi osoba, a właściwie tylko oczy, to były zdecydowanie oczy. Zmieniały swój kolor, raz były brązowe, raz ciepłozielone, a raz- błękitne, idealnie błękitne.

*Jeśli nie wiesz co to jest to zapraszam do bohaterów: [KLIK]

3 komentarze:

  1. Bardzo fajnie mi się to czytało. Rozdział jest świetny. Dlaczego Lena była przestraszona ? Czekam na notatkę tylko proszę dodaj ją szybciej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świeetnyświetnyświetny *_*
    jestem na TAAKKK .

    + serdecznie zapraszam , mam nadzieję że ci się spodoba ! ♥
    kiedy-hobby-zamienia-sie-w-nalog.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
  3. zapraszam na land-of-grafic po odbiór zamówionego szablonu. Notka nr 307-319. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń